Sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (czyli po korekcie o wpływ zmian cen) zwiększyła się w lipcu o 5,7 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,7 proc. w czerwcu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że sprzedaż wzrosła nieco bardziej, o 6,2 proc. rok do roku. Lipcowy wynik trudno jednak uznać za słaby. Nie odbiega on bowiem od tegorocznej średniej. A struktura sprzedaży świadczy o wysokiej skłonności Polaków do konsumpcji.
Czas na ważne zakupy
W czerwcu dynamikę sprzedaży detalicznej stłumiła duża liczba dni niehandlowych. W lipcu tego hamulca już nie było. Ale zakupom sprzyjają również dobre nastroje konsumentów, które z kolei są odzwierciedleniem poprawiającej się sytuacji dochodowej gospodarstw domowych. Świadczy o tym m.in. dynamiczny wzrost sprzedaży dóbr trwałego użytku. W przypadku mebli, sprzętu RTV i AGD wyniósł on aż 15,9 proc. rok do roku.
– Struktura sprzedaży detalicznej potwierdza, że gospodarstwa domowe nie zmniejszają swojej skłonności do konsumpcji. Sprzyja temu zarówno sytuacja na krajowym rynku pracy, tzn. solidnie rosnący realny fundusz płac oraz rekordowo niskie bezrobocie, jak i wypłaty świadczeń społecznych – napisał w komentarzu do czwartkowych danych Andrzej Kamiński, ekonomista z Banku Millennium.
Na pierwszy rzut oka z taką interpretacją wyników sprzedaży detalicznej kłócą się ostatnie odczyty wskaźnika ufności konsumenckiej (BWUK). W sierpniu, jak podał w czwartek GUS, zmalał on drugi raz z rzędu, do 8,2 pkt z 9 pkt w lipcu i rekordowych 9,6 pkt w czerwcu. Jednocześnie jednak jedna z jego najważniejszych składowych, wyrażająca skłonność do dokonywania ważnych zakupów, wspięła się na najwyższy poziom w historii. Cały BWUK też zresztą pozostaje na poziomie wyraźnie przewyższającym długoterminową średnią.
Konsumpcyjny bufor
Dane o sprzedaży detalicznej dotyczą jedynie przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej dziesięć osób. Najszerszą miarą wydatków konsumpcyjnych jest spożycie gospodarstw domowych, jedna ze składowych PKB. W II kwartale tak mierzona konsumpcja wzrosła według szacunków ekonomistów o ok. 4,3 proc. rok do roku. Druga połowa roku może być jednak pod tym względem lepsza. Nie brak nawet prognoz, że spożycie gospodarstw domowych będzie rosło w tempie zbliżonym do 5 proc. rocznie. – Biorąc pod uwagę to, że budżety gospodarstw domowych zostaną jeszcze wzmocnione pakietem fiskalnym (niższy PIT, szerszy 500+), nastroje konsumentów utwierdzają nas w przekonaniu, że wzrost konsumpcji prywatnej odbije w II połowie roku – ocenili ekonomiści z Santander Bank Polska.