„W myśl nowych przepisów ze składek ZUS zwolnione będą wszystkie firmy jednoosobowe, bez względu na wysokość przychodu" – można było przeczytać w komunikacie Ministerstwa Rodziny i Pracy wydanym w piątek po południu, po tym jak Sejm uchwalił nową wersję tarczy antykryzysowej.
W zaktualizowanej wersji komunikatu, ten akapit już zniknął, ale przez chwilę samozatrudnieni mieli nadzieję, że będę mogli sięgać po rządową pomoc w większym zakresie, tj. że zniesiony zostanie limit dla przychodów wynoszący 300 proc. średniej płacy, czyli ok. 15,6 tys. zł na miesiąc.
Jak analizuje Oskar Możdżyń, prowadzący portal maszprawo.org.pl, artykuł o zwolnieniach ze składek ZUS jednoosobowych firm, został zmieniony, ale tylko w zakresie terminu założenia takiej firmy - wcześniej ze zwolnienia mogły korzystać firmy założone przed 1 lutego 2020 r., a obecnie takie prawo zyskają te założone przed 1 kwietnia 2020 r.. Sam limit przychodów, wbrew intencji resortu rodziny i pracy, jednak pozostał.
Zdaniem Oskara Możdżynia, ta nietypowa sytuacja może wynikać z ogromnego zamieszania podczas prac nad nowelizacją tarczy antykryzysowej. Już w Senacie pojawił się pomysł, by znieść limit i zyskał ona wówczas poparcie resortu rodziny i pracy. Senatorzy zamierzali wnieść odpowiednia poprawkę, ale wygląda na to, że przez jakieś kuriozalne nieporozumienie do tego w ogóle nie doszło. Potem sejmowa komisja finansów publicznych, rozpatrujące senackie poprawki, zaproponowała, by głosować je blokowo, bez pogłębionej dyskusji. Tak też uczynił Sejm na nocnym posiedzeniu z czwartku na piątek – część poprawek Senatu odrzucił, część przyjął.
Prace legislacyjne postępowały tak szybko i były tak skomplikowane, że chyba mało kto zdawał sobie sprawę, co jest faktycznie głosowane. Ostateczny rezultat tych praca można było zobaczyć dopiero po opublikowaniu całego tekstu ustawy.