W przemyśle nie będzie katastrofy?

Produkcja sprzedana przemysłu w marcu zmalała o 2,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 4,9 proc. w lutym. Większe zniżki produkcji zdarzały się przed paraliżem polskiej gospodarki w związku z epidemią koronawirusa.

Publikacja: 21.04.2020 10:29

W przemyśle nie będzie katastrofy?

Foto: Fotorzepa, Jarosław Pruss

Wtorkowy odczyt GUS okazał się bliski przeciętnych szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet”, wskazujących na spadek produkcji w lutym o 2,1 proc. rok do roku. Nie brakowało jednak ocen, że produkcja załamała się o ponad 10 proc.

Dlaczego tak się nie stało, choć wskutek zamknięcia szkół od połowy marca firmy miały problemy z dostępnością pracowników, a wiele z nich borykało się z problemami logistycznymi w związku z zamknięciem granic?

Dane GUS sugerują, że sektorowi przemysłowemu pomógł korzystny układ kalendarza (marzec br. liczył o jeden dzień roboczy więcej niż w ub.r.). Po wyeliminowaniu tego rodzaju czynników spadek produkcji sięgnął 4,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,2 proc. w lutym.

Wpływ korzystnego układu kalendarza na działalność firm produkcyjnych najlepiej jednak widać porównując marzec do lutego, który liczył o dwa dni robocze mniej. Miesiąc do miesiąca produkcja wzrosła o 2,4 proc., ale po wyeliminowaniu czynników sezonowych tąpnęła o 7,2 proc.

Wyniki oczyszczone z wpływu czynników sezonowych także nie wskazują jednak na takie załamanie w przemyśle, jakiego można się było obawiać. Częściowo był to efekt skokowego wzrostu produkcji w branży farmaceutycznej (o niemal 40 proc. rok do roku) oraz spożywczej (o 7,1 proc.). To złagodziło konsekwencje tąpnięcia produkcji m.in. w branży motoryzacyjnej (o 28,6 proc. rok do roku), meblarskiej (o 14,7 proc.) i elektronicznej (11,1 proc.).

W kwietniu popyt na artykuły spożywcze wrócił prawdopodobnie do normy, bo fala zakupów na zapas, których Polacy dokonywali w pierwszych dniach po wybuchu epidemii, minęła. Stąd m.in. część ekonomistów uważa, że kwiecień okaże się dla przemysłu ogółem znacznie gorszy od marca. - Dane o wysokiej częstotliwości jednoznacznie wskazują na znacznie silniejsze kurczenie się sektora przemysłowego w kwietniu. Spadek produkcji energii elektrycznej na koniec marca oscylował w okolicach 5-6 proc. rok do roku. W pierwszych dwóch tygodniach kwietnia zapotrzebowanie na energię było aż o 20 proc. niższe niż rok wcześniej – tłumaczy Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Z drugiej strony, w tym roku zapotrzebowanie na energię w pierwszej połowie kwietnia tłumiły święta Wielkanocne, które w 2019 r. przypadły w drugiej połowie miesiąca. A po świętach produkcję zaczęła wznawiać część firm przemysłowych, które zawiesiły ją na przełomie marca i kwietnia. To wpisuje się w oczekiwania części ekonomistów, że sektor przemysłowy przejdzie przez okres epidemii w lepszej formie niż sektor usługowy, w który bezpośrednio uderzyły ograniczenia wprowadzone przez rząd w celu stłumienia Covid-19. Nawet optymiści nie wierzą jednak w szybki powrót produkcji na ścieżkę wzrostu.

- Nawet w przypadku zniesienia większości ograniczeń w działalności handlowej perspektywy dla krajowego przemysłu są mizerne, ze względu na osłabienie siły nabywczej gospodarstw domowych, prawdopodobny proces ich oddłużania oraz zwiększenie stopy oszczędności wynikającej z niepewności gospodarczej – tłumaczy Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku Millennium.

Gospodarka krajowa
Polska gospodarka przeszła trudne stress testy
Gospodarka krajowa
Przybywa inwestycji w rozwój infrastruktury ładowania e-aut
Gospodarka krajowa
Inflacja w maju jeszcze niższa. Nie przewidzieli tego nawet najwięksi optymiści
Gospodarka krajowa
Rząd przyjął założenia budżetu na 2026 r.
Gospodarka krajowa
Niewielu Polaków ma dodatkową pracę
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp jesienią, w 2026 r. mniej cięć, niż się spodziewano