W kwietniu, jak podał w środę GUS, przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw – czyli w podmiotach z co najmniej 10 pracownikami – wynosiło niespełna 6259 tys. osób. To o 134 tys. mniej niż w kwietniu ub.r. (spadek o 2,2 proc.) i o 153 tys. mniej, niż w marcu br. (spadek o 2,4 proc.).
W marcu zatrudnienie spadło o 34,2 tys. osób miesiąc do miesiąca, ale w ujęciu rok do roku zdołało wzrosnąć o 0,3 proc. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści byli zgodni w ocenie, że kwiecień był już na rynku pracy wyraźnie gorszy, ale przeciętnie szacowali, że zatrudnienie zmalało tylko o 0,6 proc. rok do roku (czyli o około 58 tys.).
W środowym komunikacie GUS podkreśla, że spadek przeciętnego zatrudnienia w kwietniu o ponad 150 tys. nie oznacza, że sektor przedsiębiorstw faktycznie zwolnił tyle osób. Przedsiębiorstwa, które czasowo zmniejszyły wymiar etatów swoich pracowników, także raportują to jako spadek zatrudnienia w przeliczeniu na pełne etaty. Wśród pracujących nie uwzględniają też m.in. części osób, które pobierają zasiłki opiekuńcze i chorobowe lub przebywają na urlopach bezpłatnych.
Z drugiej strony, statystyki te nie obejmują osób, które w związku z kryzysem wywołanym pandemią Covid-19 były najbardziej narażone na utratę pracy: pracujących na umowach cywilno-prawnych a także pracujących w mikrofirmach. W tym świetle środowe dane mogą malować zbyt optymistyczny obraz sytuacji na rynku pracy.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w kwietniu o 1,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,3 proc. w marcu. To wynik najsłabszy od czerwca 2013 r.