Dziwnie niskie rządowe prognozy bezrobocia

3,7 mld zł mogą pochłonąć zasiłki dla bezrobotnych w tym roku – szacuje resort finansów.

Publikacja: 08.06.2020 05:10

Dziwnie niskie rządowe prognozy bezrobocia

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Stopa bezrobocia rejestrowanego w 2020 r. wyniesie do 7,3 proc., a w 2021 r. wzrośnie do 7,6 proc. – takie prognozy dla rynku pracy znalazły się w uzasadnieniu do ustawy wprowadzającej nowy dodatek solidarnościowy, w wysokości 1400 zł miesięcznie dla osób, które stracą pracę przez Covid-19, oraz podnoszącej zasiłek dla bezrobotnych do 1200 zł.

Liczba osób w rejestrach urzędów pracy ma w tym roku sięgnąć 1215 tys., a w przyszłym roku – 1270 tys. – prognozuje też rząd. Takie szacunki pokazują, jak mocno koronakryzys odbije się na rynku pracy, dla porównania – na koniec 2019 r. stopa bezrobocia to 5,2 proc., a liczba osób bez pracy – 866 tys.

Nadmierny optymizm?

Zdaniem jednak ekonomistów, prognozy przedstawione w uzasadnieniu do ustawy wydają się i tak nader optymistyczne. – Jest ryzyko, że może być gorzej – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Co prawda sytuacja w ostatnich tygodniach pokazała, że raczej nie sprawdzą się kasandryczne wizje wzrostu bezrobocia do ok. 15 proc. Ale obecnie średnia prognoz rynkowych to bezrobocie na poziomie nieco poniżej 10 proc., może 9,5 proc., ale nikt nie mówi o 7,3 proc. – zauważa Kozłowski.

– Może w uzasadnieniu posłużono się średniorocznymi wskaźnikami, które nie uwzględniają tego, co się będzie działo w poszczególnych miesiącach – zastanawia się też Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Naszym zdaniem bezrobocie w końcówce rok będzie na pewno wyższe, może wzrosnąć do 9 proc..

Miliardy na zasiłki

Rządowe prognozy są istotne nie tylko dla oceny perspektyw na rynku pracy, ale także dla wyliczenia kosztów zasiłków dla bezrobotnych, jakie trzeba będzie ponieść w tym roku. Z szacunków przedstawionych w projekcie ustawy wynika, że w 2020 r. prawo do zasiłku będzie miało 275 tys. osób, a ich wypłata kosztować będzie 3,7 mld zł (po podwyżce zasiłku do 1200 zł od września, bez podwyżki – 3,2 mld zł). W 2019 r. zasiłek otrzymało ok. 150 tys. osób, a Fundusz Pracy przeznaczył na ten cel ok. 1,8 mld zł.

– Tak dużo na zasiłki Fundusz Pracy nie wydawał już od wielu lat – komentuje Kozłowski. – Ale tu też istnieje ryzyko, że te koszty okażą się wyższe od rządowych założeń. Przy prognozowaniu skutków projektowanych rozwiązań dla finansów publicznych lepiej je przeszacować, by mieć poduszkę bezpieczeństwa – podkreśla Kozłowski.

Inna sprawa, że oficjalne rejestry pokazują, iż na razie udaje się nam unikać tragedii na rynku pracy. W kwietniu liczba bezrobotnych wzrosła o 56 tys., a stopa bezrobocia zwiększyła się do 5,8 proc. z 5,4 proc. w marcu. W maju – jak podało w piątek Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, liczba bezrobotnych wzrosła o 46 tys. (w porównaniu z kwietniem), a stopa bezrobocia – do 6 proc.

Zamrożone zatrudnienie

– Taki stosunkowo niewielki wzrost, to efekt „zamrożenia zatrudnienia" przez tarcze antykryzysowe – wyjaśnia Andrzej Kubisiak. Tłumaczy, że wiele elementów pomocy publicznej dla przedsiębiorstw jest wprost uzależnionych od utrzymania pracowników. Chodzi np. o dotacje do wynagrodzeń dla firm w przestoju ekonomicznym czy subwencje na utrzymanie płynności z tarczy finansowej PFR; przed zwolnieniami chronieni są też pracownicy korzystający z zasiłków opiekuńczych. – Do tego trzeba dodać sztywność polskiego prawa pracy, czyli długie, trzymiesięczne terminy wypowiedzeń – dodaje Kubisiak.

Wkrótce można się jednak spodziewać sporej zmiany. – Gospodarka powoli się odmraża i przedsiębiorcy będę mogli oszacować prawdziwą skalę strat – zauważa Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan. – Wiele instrumentów pomocowych kończy się po trzech miesiącach. Czy nowa rzeczywistość pozwoli firmom wznowić działalność na taką skalę jak dotychczas, z podobną liczbą pracowników? W wielu branżach wydaje się to niemożliwe, a skala zwolnień może się zwiększyć – dodaje.

Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej