Jak podał w środę GUS, tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także skłonność konsumentów do dokonywania ważnych zakupów, zmalał w październiku do -20 pkt z -15 pkt we wrześniu. Dla porównania, w kwietniu i maju wskaźnik ten był poniżej -30 pkt.
O tym, że druga fala pandemii nie wywołuje takich obaw o stan gospodarki i domowych budżetów jak pierwsza, jeszcze lepiej świadczy tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), który wyraża m.in. oczekiwania gospodarstw domowych na najbliższych 12 miesięcy. W październiku spadł on do -19,2 pkt z -16 pkt we wrześniu. W kwietniu WWUK zbliżył się do -50 pkt.
Każdy ujemny odczyt BWUK i WWUK oznacza, że wśród konsumentów pesymistów jest więcej niż optymistów. To jednak zjawisko w Polsce typowe. Wskaźniki te, obliczane przez GUS od ponad 20 lat, dopiero w 2017 r. po raz pierwszy znalazły się powyżej zera. Wcześniej nawet w okresie konsumpcyjnych boomów był ujemny.
Co ciekawe, w październiku tylko nieznacznie pogorszyły się oczekiwania Polaków dotyczące ich sytuacji finansowej. Wyrażający je wskaźnik (stanowi składową zarówno BWUK jak i WWUK) zmalał do -8,9 pkt z -5,5 pkt we wrześniu. W kwietniu wynosił -30,4 pkt. To konsekwencja wiary w to, że rynek pracy mocno nie ucierpi. Wskaźnik wyrażający oczekiwania co do zmiany poziomu bezrobocia w horyzoncie roku (to składowa WWUK) wyniósł w październiku -40,8 pkt, w porównaniu do -38,2 pkt we wrześniu i -77,7 pkt w kwietniu. Odzwierciedleniem tych oczekiwań jest skłonność do dokonywania ważnych zakupów (składowa BWUK), która choć też zmalała, pozostaje dużo większa niż wiosną.
Od początku pandemii GUS w ramach badań nastrojów konsumentów zadaje im dodatkowe pytania. Październikowe odpowiedzi potwierdzają, że Polacy nie obawiają się gospodarczych konsekwencji koronawirusa tak bardzo jak wiosną.