W umowie partnerstwa, która określa ramy wykorzystania funduszy unijnych na lata 2021–2027 i która jest od poniedziałku w konsultacjach społecznych, rząd postawił sobie kilka ambitnych celów do osiągnięcia w 2030 r.
Jednym z nich jest szybkie dogonienie Unii Europejskiej pod względem średniego poziomu zamożności. Rząd planuje, że już w 2030 r. PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca (z uwzględnieniem siły nabywczej) sięgnie 95 proc. średniej unijnej wobec 73 proc. w 2019 r. Gdyby to się udało, byłaby to bardzo dobra informacja dla Polaków, bo oznaczałaby, że także nasz poziom konsumpcji, bieżących dochodów i wynagrodzeń, czyli komfort życia, byłby bardzo zbliżony do średniej w UE.
Warunki konieczne
Pytanie, czy to w ogóle możliwe? Polska praktycznie w ciągu dekady musiałaby zbliżyć się do średniej UE o ponad 20 pkt proc., tymczasem przez 15 lat członkostwa w UE ten dystans skrócił się o 23 pkt proc. (przy czym przez pierwsze pięć lat – o 10 pkt proc.).
– To rzeczywiście bardzo ambitny cel – przyznaje Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Ale możliwy do osiągnięcia, przy spełnieniu kilku warunków – podkreśla. Takim warunkiem koniecznym byłoby zapewnienie szybkiego tempa wzrostu gospodarczego w granicach 4–5 proc. rocznie w Polsce (i przy założeniu, że w tym czasie bardziej rozwinięte kraje UE będą rozwijać się wolniej od nas).