Nowy Polski Ład (NPŁ), jak tłumaczył premier Mateusz Morawiecki, ma być programem odbudowy gospodarki po pandemicznym kryzysie, nakierowanym na wzrost dochodów Polaków oraz liczby miejsc pracy. W ostatnich dniach NPŁ został przyjęty przez kierownictwo PiS, ale konkretów na razie nie przedstawiono opinii publicznej.
Pomogą fundusze UE
– Taki nowy program rozwoju jest nam potrzebny – komentuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Pandemia przyniosła głębokie zmiany w strukturze gospodarki. Dobra strategia pomoże przystosować się do tych nowych warunków i wymogów związanych choćby ze zmianą klimatu. A że mamy dostęp do dodatkowych funduszy, pojawia się szansa na sfinansowanie realizacji takiego planu.
Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Millennium Bank, wylicza liczne wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć w postpandemicznym świecie. To m.in. postęp w automatyzacji, robotyzacji i cyfryzacji, w czym jeszcze jesteśmy daleko, choć pandemia nieco przyspieszyła te procesy, znalezienie sposobu na realizację nowego unijnego „zielonego ładu", głęboka reforma służby zdrowia, systemu edukacji itp.
Jeśli chodzi o źródła finansowania Nowego Polskiego Ładu, to prawdopodobnie – choć premier Morawiecki unikał dokładnej odpowiedzi – mają to być przede wszystkim fundusze unijne, w tym z Funduszu Odbudowy (ok. 60 mld euro) i budżetu UE na lata 2021–2027 (ok. 72 mld euro).
– Dobrze, że rząd przygotowuje taki program dla polityki gospodarczej w dłuższym horyzoncie. Ale takie strategie muszą być konkretne, konieczne jest też monitorowanie ich realizacji – zauważa też Marek Tatała, wiceprezes Fundacji FOR. – Problem w tym, że o ile rząd PiS bardzo ładnie potrafi sprzedać marketingowo swoje programy, o tyle tak naprawdę nie wiemy, czy udaje się je realizować.