Jak podał w środę GUS, przeciętnie zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zmalało w styczniu o 0,2 proc. w porównaniu do grudnia i o 2 proc. w porównaniu do stycznia 2020 r. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że spadek zatrudnienia wyniósł 1,1 proc. rok do roku, po 1 proc. w grudniu. Najwięksi pesymiści liczyli się ze zniżką tego wskaźnika o 1,6 proc. rok do roku.
Mimo to, wydźwięk środowych danych nie jest tak pesymistyczny, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Dotyczą one przeliczonego na pełne etaty zatrudnienia w przedsiębiorstwach zatrudniających co najmniej 10 osób. Co roku w styczniu GUS aktualizuje próbę takich przedsiębiorstw, dodając do niej firmy, które w poprzednim roku przekroczyły ten próg liczby pracowników i odejmując te, które znalazły się poniżej.
Zwykle przedsiębiorstw zatrudniających ponad 10 osób przybywa, ale w 2020 r. – z powodu pandemii – było inaczej. Zatrudnienie w styczniu zmalało w porównaniu do grudnia po raz pierwszy od 2004 r. Dla porównania, w ostatnich latach zatrudnienie w styczniu – także z powodu aktualizacji próby – zwiększało się nawet o 160 tys. etatów. To jednak oznacza, że spadek zatrudnienia w styczniu nie był odzwierciedleniem koniunktury na rynku pracy na początku br., tylko w całym ub.r.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w styczniu o 4,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,6 proc. rok do roku w grudniu. To wynik bliski szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet". Przeciętnie spodziewali się oni zwyżki wynagrodzeń o 4,6 proc.