Jak podał w czwartek GUS, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (czyli w cenach stałych) wzrosła w marcu o 15,2 proc. rok do roku, po zniżce o 3,1 proc. w lutym. W marcu 2020 r., gdy polski rząd po raz pierwszy wprowadził ograniczenia aktywności ekonomicznej w związku z pandemią COVID-19, sprzedaż zmalała o 8,9 proc. rok do roku. Skutkiem była niska baza odniesienia w marcu br. Dodatkowo, w tym roku Wielkanoc przypadłą na początek kwietnia, więc przedświąteczne zakupy były realizowane jeszcze w marcu, podczas gdy w 2020 r. już w kwietniu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się jednak przeciętnie nieco słabszego odbicia sprzedaży, o 9,7 proc. rok do roku. Znacznie lepszy miał być dopiero kwiecień, gdy efekt niskiej bazy zadziała silniej.
W porównaniu do lutego, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym wzrosła o 15 proc. To efekt większej liczby dni roboczych oraz przedświątecznych zakupów. Po oczyszczeniu danych z wpływu tego typu czynników sezonowych, sprzedaż w marcu była nawet minimalnie niższa (o 0,2 proc.) niż w lutym br.
Mimo to, czwartkowe dane GUS sugerują również, że popyt konsumpcyjny w Polsce pozostaje dość silny pomimo przedłużających się restrykcji. W związku z zamknięciem dużej części sklepów, Polacy chętniej robią zakupy przez internet. W marcu wartość takiej sprzedaży (w cenach bieżących) była o niemal 29 proc. wyższa niż w lutym, a udział e-sklepów w wynikach sprzedaży detalicznej wyniósł 9,5 proc., po 8,6 proc. w poprzednim miesiącu.
Wyniki sprzedaży detalicznej obejmują tylko sklepy zatrudniające co najmniej 10 osób. Szeroko rozumiane wydatki konsumpcyjne, z uwzględnieniem mniejszych sklepów i punktów usługowych, w marcu odnotowały z pewnością mniejsze odbicie rok do roku, m.in. z powodu ograniczeń obowiązujących w branży hotelarskiej i gastronomii.