Niewielkiej podwyżki stóp procentowych, która miałaby zasygnalizować uczestnikom życia gospodarczego, że NBP nie bagatelizuje podwyższonej inflacji, nie będzie – oświadczył w piątek na comiesięcznej wideokonferencji prezes NBP Adam Glapiński. Za taką „sygnalną" zmian stóp procentowych opowiada się kilku członków Rady Polityki Pieniężnej. Prezes NBP podkreślił jednak, że zdecydowana większość tego gremium jest temu ruchowi przeciwna. To jednak nie oznacza, że stopy procentowe długo pozostaną bez zmian. Wprawdzie Glapiński podkreślał, że obecna polityka pieniężna NBP jest adekwatna do okoliczności, ale nie był skłonny deklarować – jak w poprzednich miesiącach – że stopy procentowe pozostaną bez zmian do końca jego obecnej kadencji (tj. do połowy 2022 r.). Stąd w kontraktach terminowych na WIBOR wyceniana jest podwyżka stopy referencyjnej NBP (od maja ub.r. wynosi 0,1 proc.) jeszcze w tym roku.
Ryzyko czwartej fali
Na pierwszy rzut oka piątkowe wystąpienie prezesa NBP było utrzymane w gołębim tonie. Prof. Glapiński tłumaczył, że majowy wzrost inflacji do 4,8 proc. rok do roku, czyli istotnie powyżej górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, to zjawisko przejściowe. Podkreślał, tak jak w poprzednich miesiącach, że inflację napędzają obecnie przede wszystkim czynniki, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu. To m.in. odbicie cen ropy naftowej od ubiegłorocznego dołka, ale też podwyżki cen energii elektrycznej i odbioru śmieci. Prezes NBP wskazywał też, że choć z polskiej gospodarki napływają ostatnio optymistyczne dane, to ożywienie wciąż jest kruche.
Te wypowiedzi są spójne z opublikowanym wcześniej w piątek opisem dyskusji na majowym posiedzeniu RPP. Ekonomiści zauważyli, że dokument ten jasno wskazuje, co musi się zdarzyć, aby RPP podniosła stopy procentowe. Po pierwsze, zakończyć musi się pandemia, po drugie, ożywienie gospodarcze musi się utrwalić, i po trzecie, musi się pojawić ryzyko nadmiernego wzrostu inflacji pochodzenia popytowego. Te warunki w tym roku – przede wszystkim ze względu na ryzyko czwartej fali epidemii jesienią – raczej spełnione nie będą.
O tym, że w ocenie prezesa NBP podwyżki stóp procentowych jeszcze długo nie będą potrzebne, zdaje się świadczyć także jego wypowiedź na temat Polskiego Ładu. Glapiński ocenił, że będzie to głównie program inwestycyjny, a to oznacza, że na dłuższą metę będzie negatywnie wpływał na inflację. „To powinno mocno tłumić oczekiwania na podwyżki stóp" – zauważył Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Kluczowe będą prognozy
Mimo to, w piątkowych wypowiedziach prezesa NBP wielu komentatorów widzi przejawy zmiany jego nastawienia. „Na konferencji prezesa NBP było wszystko to, czego zabrakło, a było wyczekiwane, w komunikacie po posiedzeniu RPP" – zauważyli na Twitterze ekonomiści z Banku Pekao, odnosząc się do komunikatu wieńczącego środowe spotkanie Rady. Jak wyjaśnili, prezes NBP po raz pierwszy przyznał, że czynniki popytowe już teraz przyczyniają się do inflacji, choć to nie one powodują, że znalazła się ona wyraźnie powyżej celu.