Produkcja sprzedana przemysłu w Polsce wzrosła we wrześniu o 8,8 proc. rok do roku, najmniej od lutego. Ten wynik tylko pozornie jest rozczarowujący. W rzeczywistości polski sektor przemysłowy, dzięki dużej różnorodności, wykazuje zdumiewającą odporność na zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw. Na razie jest też w stanie przerzucać na odbiorców rosnące koszty materiałów.
Motoryzacja w zapaści
Wzrost produkcji w ujęciu rok do roku zwalnia stopniowo już od kwietnia br., gdy sięgnął 44 proc. To jednak głównie efekt tego, że coraz wyższa jest baza odniesienia z poprzedniego roku. W sierpniu sprzedaż firm przemysłowych zwiększyła się o 13,2 proc. rok do roku. Wrześniowy wynik okazał się zaś nawet nieco lepszy, niż szacowali przeciętnie ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści (8,2 proc.). Przy tym w minionym miesiącu oprócz wysokiej bazy odniesienia dynamikę produkcji stłumił też układ kalendarza – wrzesień miał w br. tyle samo dni roboczych co w 2020 r., a sierpień aż o dwa więcej.
Produkcja oczyszczona z tego rodzaju zaburzeń wzrosła o 8,7 proc. rok do roku, po 10,7 proc. w sierpniu. W stosunku do poprzedniego miesiąca podskoczyła jednak aż o 0,9 proc., najbardziej od marca, gdy polska gospodarka była sparaliżowana antyepidemicznymi restrykcjami. Tymczasem w sierpniu oczyszczona z wpływu czynników sezonowych produkcja zmalała o 0,3 proc.
Branżą, która najmocniej odczuwa skutki zaburzeń w globalnych łańcuchach dostaw, jest motoryzacja. W tym przypadku produkcja załamała się we wrześniu o 17,3 proc. rok do roku, po zniżce o 12,9 proc. w sierpniu. Także niektóre inne branże, które charakteryzują się dużym udziałem eksportu w sprzedaży, borykają się z ograniczeniami podaży. Ich produkcja sprzedana, jak oszacowali ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska, zwiększyła się w minionym miesiącu zaledwie o 1,1 proc. rok do roku, najmniej od czerwca 2020 r., po 7,8 proc. w sierpniu. Niektóre branże eksportowe pozostają jednak mocne. Dotyczy to m.in. produkcji maszyn i urządzeń, a także wyrobów elektronicznych i optycznych.