Na takie otwarcie tygodnia inwestorzy właśnie czekali. Indeks krajowych dużych spółek zyskiwał od samego rana, a co ważniejsze, kolejne godziny wykorzystywał niemal wyłącznie do pięcia się w górę. Niewielkie zawahanie widoczne było przy 2300 pkt, ale to oczywiście naturalne, że popyt w tym miejscu potrzebował zewrzeć szyki. Po pierwsze – psychologiczna bariera, a po drugie – okolice lokalnego szczytu. Oba te opory udało się przebić i to z hukiem. Szczególnie udana była końcówka sesji, kiedy z około 2-proc. umocnienia zrobiły się aż 3,4 proc. W tym czasie ruszał handel na Wall Street. Amerykańskie indeksy nie podzieliły entuzjazmu krajowego WIG20. Sesja w USA zaczęła się przy ostrożnych zwyżkach, następnie dość szybko zrealizowanych. Zaraz później S&P 500 jednym susem wyszedł na około 0,5-proc. plus, ale później wracał w okolice punktu wyjścia. Taka zmienność nie wniosła jednak niepewności w szeregi krajowych byków, a WIG20 kończył poniedziałek niemal na dziennych maksimach z Orlenem w roli lidera.
Od sytuacji za oceanem będzie jednak z pewnością wiele zależeć. Tym bardziej że ten tydzień będzie obfitować w szereg danych, w tym kluczowy odczyt inflacji w USA za lipiec. Od tego w dużej mierze będą zależeć oczekiwania na dalsze kroki Fedu. Ostatnie tygodnie pokazały zaś, że rynki są bardzo czułe na wszelkie dane mające wpływ na politykę monetarną.