Oceniane przez statystycznego Amerykanina prawdopodobieństwo wzrostu cen akcji w kolejnych 12 miesiącach podskoczyło do 62,4 proc., czyli poziomu najwyższego od grudnia 2021 r. – wynika z dotyczącego jeszcze marca sondażu Uniwersytetu Michigan. Wcześniej z sondażu Bank of America wśród zarządzających dowiedzieliśmy się, że deklarowane zaangażowanie w akcjach również podniosło się najwyżej od przełomu lat 2021/2022. Niewątpliwie zatem amerykański rynek miał z czego spadać. Czy prawie 5,5-proc. korekta (czy też raczej „pullback”, jak mawiają Amerykanie, bo „correction” to określenie zarezerwowane dla spadków o 10–20 proc.) wyczerpuje już temat „zdrowego” schłodzenia nadmiernego optymizmu? W jakimś stopniu zapewne tak, skoro nasz zbiorczy Barometr Nastrojów na Wall Street wg odczytu z końca ubiegłego tygodnia cofnął się z notowanego w marcu poziomu najwyższego od 2018 r. do pułapu już niewiele wyższego od wartości neutralnej (łatwiej byłoby ogłaszać dobry moment do zakupów, gdyby barometr był już w strefie „strachu”).
O odreagowaniu zdecydować może nabierający rozpędu sezon publikacji wyników za I kwartał. W środę i czwartek raporty prześlą trzy spółki z grona Big Tech: Meta, Alphabet i Microsoft.