Eksperci zwracają uwagę na zaskakującą reakcję inwestorów na publikację wczorajszych danych o inflacji w USA. Choć odczyty okazały się nieco wyższe od prognoz, nikogo to nie wystraszyło, a wręcz zachęciło do zakupów. „Można odnieść wrażenie, że nie ma znaczenia ich wartość, ale fakt ich opublikowania” – piszą o wczorajszych danych analitycy.
Sporo zyskały praktycznie wszystkie główne giełdy. Paryski CAC40 przesunął się w górę o 0,84 proc., a frankfurcki DAX o 1,23 proc. Oba wskaźniki zanotowały nowe historyczne rekordy. W USA S&P 500 wzrósł o 1,12 proc., a Nasdaq Composite o 1,54 proc. Jeszcze lepiej spisał się nasz WIG20, rosnąc o 2,31 proc. przy wysokich obrotach. Indeks napędzały banki po sygnale z KNF, że będą mogły zwiększać dywidendę. W przypadku WIG20 taka zwyżka pozwala myśleć o zakończeniu korekty. Na razie indeks jest na poziomie 2425 pkt, a do lutowego szczytu hossy brakuje mu jeszcze około 70 pkt.
Przed dzisiejszą sesją analitycy są raczej ostrożni i dopuszczają możliwość lekkiej korekty wczorajszych zwyżek. Inwestorów nie czekają dziś publikacje żadnych istotnych danych makro – pojawią się one dopiero jutro.
Niezwykły pokaz siły rynków akcji
Kamil Cisowski, DI Xelion
Wprawdzie wtorkowa sesja rozpoczynała się w Europie w dość pozytywnych nastrojach, było jednak wiadomo od rana, że mogą się one gwałtownie zmienić pod wpływem odczytu amerykańskiej inflacji. Gdy okazało się jednak, że drugi miesiąc z rzędu zaskoczyła ona negatywnie, zarówno na poziomie głównego odczytu, jak i inflacji bazowej, nie tylko nie było reakcji negatywnej, ale wręcz zobaczyliśmy wzrosty po obu stronach Atlantyku. CPI w lutym wzrosła z poziomu 3,1% r/r do 3,2% r/r, a inflacja bazowa spadła z 3,9% r/r do 3,8% r/r. W obu przypadkach były to odczyty o 0,1pp wyższe od oczekiwań, a w przypadku inflacji bazowej oznaczały drugi z rzędu wzrost o 0,4% m/m, poziom niezbyt spójny z dalszym szybkim podążaniem w stronę celu Fed. W popularnym wśród amerykańskich komentatorów „szybkim ujęciu” zannualizowanego wskaźnika 3-miesięcznego oznacza to wzrost o 4,2%, najwyższy od czerwca. Inflacja „superbazowa” wyliczana przez Bloomberg (ceny usług z wyłączeniem tych powiązanych z mieszkaniami, żywnością i energią) wzrosła o 0,5% m/m. Wprawdzie dane przełożyły się na wzrost rentowności (w przypadku amerykańskich 2-latek z 4,54% do 4,59%), ale i on przyszedł z trudem, pozwalając giełdom na zwyżki. Rynek pozostaje ewidentnie zafiksowany na słowach J. Powella z przesłuchania przed Senatem, nie pamiętając, że w przeszłości pod wpływem danych potrafił on szybko zmieniać retorykę. Być może lekkie otrzeźwienie przyjdzie po marcowym posiedzeniu, na razie początek obniżek stóp w 2Q2024 wciąż jest traktowany jako niemal przesądzony. Główne indeksy europejskie rosły wczoraj od 0,61% (IBEX) do 1,31% (FTSE MiB).