Ten tydzień na warszawskiej giełdzie rozpoczął się od spadków, a WIG20 niebezpiecznie zbliżył się do przełamania okrągłego poziomu 2200 pkt. Po wtorkowej sesji rynkowe strachy znów zostały odłożone na półkę.
Co prawda w pierwszych dwóch godzinach wtorkowej sesji ciężko było jeszcze spodziewać się fajerwerków. WIG20 zyskiwał na wartości, ale raczej były to symboliczne wzrosty. Po dwóch godzinach sytuacja zaczęła jednak przybierać coraz bardziej korzystny obrót dla rynkowych byków. WIG20 rozpoczął marsz na północ i w zasadzie już w połowie notowań, indeks największych firm naszego parkietu zyskiwał ponad 1 proc.
Patrząc na nasz rynek znów można było mieć powody do zadowolenia. I nie chodzi tylko o sam fakt, że znów mieliśmy do czynienia ze wzrostami. Po raz kolejny dodatkowo znów błyszczeliśmy na tle innych rynków. Kiedy u nas wzrosty przekraczały 1 proc., w Niemczech czy też Francji, główne indeksy walczyły o to, by w ogóle wyjść na plus.
Naszemu rynkowi nie przeszkodził nawet fakt niezdecydowania amerykańskich inwestorów zaraz po starcie notowań na Wall Street. Warszawa znów żyła własnym życiem. Byki pokazały moc i ostatecznie WIG20 zyskał 1,4 proc. i zamknął notowania na poziomie 2239 pkt. Nasz rynek był we wtorek jednym z najmocniejszych w całej Europie. Lepiej zaprezentował się w zasadzie jedynie węgierski BUX, który zyskał ponad 2 proc. Zdecydowana większość europejskich wskaźników kończył notowania pod kreską.