Silne odbicie, ale Apple go nie wesprze
Kamil Cisowski, DI Xelion
Zgodnie z naszymi oczekiwaniami, sesja w Europie, która rozpoczęła się od dość wyraźnych wzrostów, zamieniła się w bardzo solidne odreagowanie, na większości giełd kontynentu najlepszy dzień od lipca. Główne indeksy rosły od 1,42% (FTSE 100) do 2,04% (IBEX). Kurs EUR/USD przekroczył 1,0660 nim zaczął się korygować, ale i tak kończył dzień zauważalną zwyżką. Mimo takiego osłabienia dolara nie drożało złoto, ropa w europejskim handlu nawet spadała, mieliśmy do czynienia z niezwykle szerokim spadkiem awersji do ryzyka.
Nie miało to wczoraj znaczenia, ale dla formalności warto mimo wszystko zapisać, że niezwykle słabo wyglądały PMI z Włoch i Hiszpanii. W pierwszym przypadku zobaczyliśmy spadek z 47,7 pkt. do 45,1 pkt. (prognozy: 47,1 pkt.), w drugim z 46,8 pkt. do 44,9 pkt. (prognozy: 46,3 pkt.). Rynek pozostawał pod wpływem sytuacji w USA, natomiast sytuacja gospodarcza na Starym Kontynencie nie tylko jest zła, ale się pogarsza.
WIG20 wzrósł o 0,40%, mWIG40 o 0,11%, a sWIG80 o 0,22%. W takim otoczeniu zewnętrznym nie są to oczywiście dobre wyniki, ale trudno oczekiwać, by po niewiarygodnym październiku (w ujęciu relatywnym na tle S&P 500 najlepszym miesiącu od 20 lat) każda sesja zachwycała. Obroty były bardzo wysokie, sięgały 1,4 mld zł. Ewidentnie widzieliśmy realizację zysków z poprzedniego miesiąca, ale jej wpływ może napawać optymizmem, przeceny najbardziej aktywnych spółek (Orlen, Dino, PZU) nie przekraczały 1%. Polski PMI był zbieżny z prognozami, ujrzeliśmy wzrost z 43,9 pkt. do 44,5 pkt., co jest dobrym wynikiem na tle reszty kontynentu.
W USA S&P 500 wzrósł o 1,89%, a Nasdaq Coposite o 1,78%, potężny spadek zobaczyliśmy na wykresie VIX. Rentowności obligacji 10-letnich znalazły dno dopiero poniżej 4,65%. W naszej ocenie amerykański dług długoterminowy okaże się jedną z najlepszych inwestycji przyszłego roku, ale środowe posiedzenie Fedu wydaje się chwilowo w pełni zdyskontowane. Wczoraj drożało praktycznie wszystko, tylko 54 spółki z S&P 500 zamknęły się na minusie.
W godzinach porannych silnie rosną rynki azjatyckie i kontrakty na indeksy europejskie, ale te na S&P 500 i Nasdaqa robią sobie przerwę. Akcje Apple’a spadały o 3,39% po publikacji raportu wyników, w naszej ocenie najsłabszego z całego FAAMG. Spółka pobiła oficjalne oczekiwania zysków i przychodów, ale na poziomie tych drugich różnica była marginalna, odnotowały one też czwarty spadek z rzędu. Co więcej, podczas konferencji wynikowej zasygnalizowano, że możemy nie zobaczyć powrotu do wzrostów także w kolejnym, świątecznym kwartale (na przeszkodzie stanie m.in. gorszy układ kalendarza). Rynek pozostaje rozgrzany, ale w godzinach porannych zobaczyliśmy kolejne słabe dane z Chin (Caixin PMI w usługach wzrósł z 50,2 pkt. do 50,4 pkt. przy prognozach 51 pkt.). Wydaje się, że czeka nas pełna zmienności sesja, której ostateczny przebieg będzie zależał od danych z amerykańskiego rynku pracy i tego, czy scementują one oczekiwania na zakończenie cyklu podwyżek w USA.