Początek października, jak na razie, zdaje się potwierdzać nadzieje na to, że po najsłabszych sezonowo miesiącach (sierpień–wrzesień) wreszcie przychodzi czas na stopniową poprawę w końcówce roku. Amerykański S&P 500 zdołał w krytycznym punkcie obronić się przed spadkiem poniżej bacznie obserwowanej przez analityków technicznych 200-sesyjnej średniej kroczącej. Jako pozytywny sygnał odczytywać można też szybkie otrząśnięcie się Wall Street z nerwowości po brutalnym ataku Hamasu na Izrael (choć sam konflikt wymaga bacznej obserwacji ze względu na ryzyko rozlania się na region).
W momencie pisania tego komentarza S&P 500 w szybkim tempie dotarł do pierwszego poziomu oporu, jaki stanowi lokalny dołek z połowy sierpnia (kiedy to przedwcześnie wydawało się, że korekta spadkowa zaczyna dobiegać końca). Jeśli uda się pokonać ten opór, teza o sezonowej poprawie zyska dodatkowe potwierdzenie. W tle za ostatnią poprawą nastrojów na Wall Street stać mogą sygnały od niektórych przedstawicieli Fedu, akcentujących, że ostatnie zacieśnienie tzw. rynkowych warunków finansowych (na skutek silnego wzrostu rentowności obligacji) może zwalniać Fed z konieczności dalszego podnoszenia oficjalnych stóp procentowych. Rynek wycenia obecnie, że na listopadowym posiedzeniu amerykański bank centralny po raz kolejny wstrzyma się z podwyżką stóp.