Pierwsze dni lutego przyniosły sporo zamieszania na rynkach. Akurat w czasie, gdy scenariusz dalszego osłabiania się dolara zaczął stawać się coraz bardziej „konsensusowym” założeniem, jastrzębio zinterpretowane najnowsze dane z amerykańskiego rynku pracy (m.in. spadek stopy bezrobocia do nowego wielodekadowego minimum) okazały się pretekstem do silnej kontrofensywy USD. Indeks dolarowy z ponad 9-miesięcznego minimum wystrzelił w górę w tempie niewidzianym od września ub.r., kasując większość styczniowej zniżki. Automatycznie negatywnie zareagowały aktywa powiązane silną ujemną korelacją z dolarem, czyli akcje na rynkach wschodzących i złoto.
Na razie te gwałtowne ruchy nie zmieniły zasadniczo sytuacji technicznej. Indeks dolarowy (spotowy) przeskoczył z dolnego do górnego ograniczenia kanału spadkowego, w jakim znajduje się od listopada, ale nadal w tym kanale (w chwili pisania tego komentarza) pozostaje. Dopiero wyjście ponad poziom 104 oznaczałoby wybicie górą z kanału. Indeks MSCI Emerging Markets cofnął się szybko do linii trendu wzrostowego wybiegającej z październikowego dołka. Czy linię tę uda się obronić? WIG też skorelowany ujemnie z dolarem, od kilku tygodni tkwi w wąskiej konsolidacji (ok. 60–62 tys. pkt). Czekamy na sygnał, w którą stronę nastąpi wybicie.