W Nowym Jorku Nasdaq zmagał się z wynikami i prognozami Netfliksa. A dziś w Tokio kolejny dzień wzrostów. Nikkei zyskał 1,2 proc. Analitycy znów wieszczą „zielone” otwarcie w Warszawie.
Dzisiaj krajowe dane z rynku pracy, przemysłu i o koniunkturze konsumenckiej.
Sesja w USA przebiegała dwutorowo
Piotr Neidek, BM mBanku
Chińskie indeksy coraz bardziej zaczynają odstawać od azjatyckich trendów. Zdecydowana większość indeksów zyskuje dzisiaj na wartości, ale nie te z Szanghaju czy Hongkongu. Nikkei 225 umacnia się o 1,25% i konsekwentnie oddala się od marcowego denka. Giełda w Bombaju także się zazieleniła. Po wczorajszej formacji harami, SENSEX 30 Index rośnie o 0,9%. Nad kreską jest także rynek w Seulu czy Sydney. Natomiast po przeciwnej stronie zestawienia azjatyckich indeksów jest Shanghai Composite Index (-0,8%) oraz Hang Seng Index (-1,6%). Od początku tygodnia benchmarki te straciły mocno powyżej 3%. Sytuacja techniczna staje się coraz bardziej dramatyczna dla byków. Bessa postępuje a celem prawdopodobnie są tegoroczne minima.
Wczorajsza sesja w USA przebiegała dwutorowo. Z jednej strony wzrosty odnotował DJIA i zamknął się powyżej ruchomego oporu. Z drugiej zaś spadki odnotował Nasdaq, a niechlubnym liderem sesji okazał się Netflix. Skala spadków była ogromna i w ciągu sesji zbliżyła się do 40%. Ostatecznie kurs akcji zamknął się na poziome 226 USD łamiąc pod drodze denko z 2018 r. Silne spadki odnotowały także META (7,8%) oraz Tesla (-5%). Pod kresą znalazły się także Amazon (2,6%) oraz NVIDIA (3,3%). Wszystko to pogrążyło indeks Nasdaq, który ma coraz większe problemy z zanegowaniem formacji G&R. Jak na razie bykom udaje się bronić nad linią szyi, ale presja niedźwiedzi jest coraz większa.