- Mamy rzeczywistość w której dwucyfrowe spadki największych spółek z GPW nie budzą sprzeciwu kapitału. Chętnych do łapania spadającego noża jest niewielu, przez co ewakuacja z rynku jest utrudniona. WIG20 schodzi poniżej bariery 1800 pkt. Z czysto technicznego punktu widzenia warto odnotować, że w ten sposób zmaterializował się scenariusz zejścia o wysokość formacji głowy z ramionami (minimalny zasięg zlokalizowany był przy 1880 pkt.). Poziom ten stanowi obecnie kluczowy opór, dopiero którego przełamanie zmieniłoby nastawienie do rynku – mówi Piotr Kaźmierkiewicz, analityk BM Pekao.
Jego zdaniem szukając analogii rynkowych do obecnej sytuacji warto wrócić do 2020 r. i uderzenia pandemii koronawirusa.- Szukając potencjalnych punktów zwrotnych można co najwyżej posłużyć się wielkością zejścia po ostatnim „czarnym łabędziu” czyli covidowej wyprzedaży. Przekładając skalę i dynamikę ówczesnego spadku na WIG20 poziomem docelowym jest... dołek z końca października 2020 r., czyli okolice 1500 pkt. Trzeba jednak pamiętać, że prognozowanie przesunięć wobec eskalacji ryzyk geopolitycznych, pozostaje zadaniem karkołomnym, jeśli nie z góry skazanym na niepowodzenie – podkreśla analityk.