"Dzisiejszą sesję WIG20 rozpoczął z poziomu 1979 pkt notując delikatny wzrost rzędu 0,5%, głównie za sprawą znajdujących się na zielonej stronie amerykańskich kontraktów terminowych" - ocenił analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Marcin Stebakow.

Analityk dodał, że do południa zachodnie parkiety opadły na swoje minimalne poziomy i podobnie wyglądała sytuacja na WIG20, który poddał się ogólnej tendencji. Jednak w kolejnych godzinach związek pomiędzy warszawską giełdą a rynkami zachodnimi cechował się ujemną korelacją (czyli warszawski indeks rósł, kiedy tamte spadały).

"Do godz. 14:00 WIG20 zdołał powrócić na zieloną stronę dochodząc na najwyższego dzisiaj poziomu 1987 pkt (+0,9%). Po dotarciu do niego wraz z kolejnym gwałtownym osunięciem się amerykańskich futures, WIG20 zmuszony był uznać wyższość sprzedających, którym udało się zepchnąć prestiżowy indeks na minimalne poziomy 1945,5pkt (-1,2%)" - podkreślił Stebakow.

Korekta ruchu nie trwała jednak długo, gdyż na rynek napłynęły nieznacznie gorsze od oczekiwanych dane dotyczące amerykańskiego indeksu ISM dla sektora usług. Co wraz z 1,0-proc. spadkiem rynku kasowego na Wall Street nie pozwalało myśleć o dobrej końcówce na GPW.

Indeks WIG20 w środę spadł o 1,57% do poziomu 1.937,89 pkt, a WIG o 1,08% do 31.030,61. Wartość obrotów na rynku akcji wyniosła 1,15 mld zł.