"Pozytywne nastroje utrzymały się do poniedziałku dzięki czemu mogliśmy obserwować spore wzrosty w Azji (NIKKEI225 +3,4%). Dalej pozwoliło to parkietom na Starym Kontynencie wystartować po zielonej stronie. Na warszawskiej giełdzie było to wyższe otwarcie o 0,9% (2255,45 pkt)" - poinformował analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Łukasz Janus.
Kilka chwil później indeks blue chipów otarł się o poziom 2270 pkt, który był pierwszym poważnym oporem po przebiciu w piątek bariery 2200 pkt. Zdaniem analityka opór ten okazał się na tyle skuteczny, że zatrzymał on wzrosty zapoczątkowane w środę ubiegłego tygodnia.
"W dniu dzisiejszym brakowało publikacji ważniejszych danych makro stąd też zmienność była dosyć ograniczona. Osiągnięcie wspomnianych 2240 pkt było kresem możliwości podaży i kolejne godziny upływały na stopniowym zdobywaniu wcześniej utraconego terenu i ustanowieniu lokalnego maksimum (2277,58 pkt) tuż przed otwarciem nowojorskiej giełdy" - dodał Janus.
Ostatecznie jednak popyt zdobył się na kolejny krok i doprowadził do zamknięcia WIG20 na poziomie dziennego maksimum, zwrócił uwagę analityk.
"Tym samym obserwowaliśmy kontynuacje marszu na północ. Teoretycznie po piątkowej zwyżce droga została otwarta aż do okolic 2400 pkt. Jednak nie należy spodziewać się łatwego i jednostajnego zdobywania terenu przez popyt. Dzisiejsze chwilowe kłopoty na wysokości 2270 pkt pokazują, że podaż przy każdej nadarzającej się okazji będzie atakować" - podsumował Janus.