To naturalna reakcja na mające miejsce już 22 grudnia br. wybicie górą S&P500 z trwającej od połowy listopada konsolidacji w przedziale 1087,24-1114,11 pkt (droga do 1140 pkt jest otwarta). Tradycyjnie już w przypadku impulsów płynących z rynków?światowych, najmocniej zyskiwały największe spółki. Grupujący je WIG20 wzrósł o 1,4 proc., do 2405,04 pkt. W gronie tych spółek pozytywnie wyróżniły się akcje KGHM i PKN Orlen. W reakcji na drożejącą miedź i ropę wzrosły one po 2,7 proc.
Wczorajszy powrót indeksu dużych spółek powyżej poziomu 2400 pkt nie wpłynął na zmianę układu sił na wykresie. Wprawdzie dzienny MACD dla tego indeksu,po odbiciu od linii równowagi wrócił powyżej linii sygnalnej. Tyle tylko, że wciąż tworzy on spadkowe dywergencje (podobnie zresztą jak RSI), sugerując mocniejszy ruch do dołu.
Trudno też na jego podstawie prognozować zdecydowane przyśpieszenie wzrostów, skoro w czterech na pięć ostatnich przypadków taki powrót powyżej linii sygnalnej wyznaczał lokalny szczyt lub poziom do niego zbliżony. Teraz może być podobnie. Stąd też wydaje się prawdopodobne, że WIG20 dalej pozostanie w kreślonej od połowy listopada br. konsolidacji, którą na wykresie dziennym można zamknąć przedziałem 2314,28-2448,25 pkt.
Sytuacji nie upraszcza fakt, że konsolidacja ta jest składową rysowanego od lipca br. kanału wzrostowego. Obecnie jego dolne ograniczenie znajduje się w okolicy 2300 pkt, a górne2580 pkt.
W zestawieniu ze wspomnianymi negatywnymi dywergencjami na dziennych wskaźnikach, czy też mając na uwadze wygenerowany w połowie miesiąca pierwszy od dawna wstępny sygnał sprzedaży na tygodniowym MACD (historycznie taki sygnał wygenerowany po dłuższych wzrostach zapowiadał przynajmniej 20-proc. ruch korekcyjny), to rośnie prawdopodobieństwo wybicia dołem jeszcze w styczniu. Realizacja tego scenariusza oznaczałaby spadek indeksu dużych spółek poniżej 2000 pkt.Inwestorów może niepokoić nie tylko sytuacja techniczna, ale również systematycznie rosnąca od końca listopada rentowność amerykańskich obligacji.