Indeks największych spółek z warszawskiej giełdy WIG20 rozpoczął notowania na plusie. Na starcie wskaźnik zyskał 0,23 proc., znajdując się powyżej poziomu 2400 pkt. Jednak inwestorom nie udało się dowieźć wzrostów do końca sesji. Po krótszej o trzy godziny niż zwykle sesji notowania ostatecznie zakończyły się na niewielkim minusie. WIG20 stracił 0,32 proc., a w bilansie z 2009 r. zostanie mu zapisany poziom 2389 pkt. Podobnie radził sobie indeks WIG, który na koniec czwartkowej sesji spadł minimalnie poniżej poziomu 40 tys. pkt. Analitycy żartowali sobie, że podczas kilku ostatnich sesji inwestorzy robili wszystko, aby giełdowe indeksy zakończyły rok na równych poziomach, i to im się prawie udało.
Mimo spadkowego zamknięcia czwartkowej sesji wielu inwestorów z pewnością miało powody, by otworzyć szampana. Po fatalnym dla giełdowych graczy 2008 r., w którym wartość głównych indeksów spadła o połowę, kolejne dwanaście miesięcy przyniosło zasłużone odreagowanie. W skali całego roku WIG20 zyskał 33,5 proc., ale licząc od lutowego dołka wartość tego indeksu się w zasadzie podwoiła.
To z pewnością gigantyczny wzrost, ale rynków, które radziły sobie lepiej od GPW, było bardzo wiele. Dość powiedzieć, że w tym samym czasie indeks 22 rynków wschodzących, do których zalicza się m.in. Polska, zyskał aż 75 proc. Na tym tle wzrost polskiego parkietu bardziej przypomina zwyżki na zachodnich rozwiniętych giełdach. Światowy wskaźnik MSCI World Index zyskał w 2009 r. 28 proc., co było najlepszym wynikiem dla tego indeksu od 2003 r.
O ile historyczne stopy zwrotu będą z pewnością skutecznym narzędziem w rękach sprzedawców TFI, o tyle aktywni gracze już myślą o kolejnej giełdowej sesji. Ton notowaniom w pierwszych dniach 2010 r. będą z pewnością nadawały dane amerykańskiej gospodarki i pochodne do nich zachowanie eurodolara.
W sylwestra lepsze od oczekiwań okazały się informacje o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. W piątek 8 stycznia rynek pozna dane o stopie bezrobocia. Dane te mogą być znacznie lepsze od oczekiwań.
