Charakter ostatnich zwyżek na naszym parkiecie jest bardzo wybiórczy. W górę idą notowania głównie kilku największych i najbardziej płynnych spółek, takich jak PKO BP, Pekao, KGHM czy wcześniej TP. Takie zachowanie cen świadczy o dużym popycie ze strony inwestorów zagranicznych, którzy z reguły inwestują w najbardziej "indeksotwórcze" walory. Popyt ten czasami może nie mieć wiele wspólnego z fundamentami spółek albo rynkowymi realiami. Napływ ogromnych środków do zagranicznych funduszy inwestujących na rynkach wschodzących może zatem prowadzić do nie do końca racjonalnego wzrostu kursów.
Tak było kilka tygodni temu z notowaniami PZU, które przebiły wówczas poziom 400 zł. Dopiero chwila refleksji po blokowej transakcji sprzedaży PGE, że prawdopodobnie już niedługo będzie można kupić znaczący pakiet akcji naszego narodowego ubezpieczyciela od Eureko, doprowadziła do korekty kursu. W perspektywie kolejnych kilku miesięcy podobna sytuacja czeka PKO BP. W tym przypadku sprzedającym będzie Skarb Państwa lub BGK.
Zwyżki kursów kilku blue chips i tym samym naszych giełdowych indeksów nie oddają sytuacji na całym szerokim rynku. Notowania wielu firm, szczególnie mniejszych, mimo rekordowych osiągnięć WIG i WIG20 znajdują się najczęściej w trendzie bocznym, a w niektórych przypadkach nawet w krótkoterminowym trendzie spadkowym. Może to świadczyć o ciągle słabym popycie na te akcje ze strony inwestorów indywidualnych. Zarówno bezpośrednim, jak i pośrednim przez fundusze inwestycyjne. Jest to zaskakujące, bo od dna bessy minęło półtora roku, a giełdowe indeksy zyskały już ponad 100 proc.
Dzięki temu jednak nadal spora grupa średnich i mniejszych spółek jest atrakcyjnie wyceniana (wskaźniki C/Z oparte na zyskach prognozowanych na 2011 r. często wynoszą 10-12). Stan ten może się jeszcze przez jakiś czas utrzymywać, ponieważ ani inwestorzy zagraniczni, ani OFE, czyli podmioty, które otrzymują obecnie nowe środki do inwestowania, niespecjalnie są zainteresowane tym segmentem rynku.
Sytuacja prawdopodobnie się zmieni, gdy inwestorzy indywidualni, skuszeni wysokimi historycznymi stopami zwrotu, ponownie ruszą do kupowania funduszy. Inwestorów najbardziej jednak w najbliższym czasie będzie zajmować oferta GPW. Najważniejsze, by cenę ustalono na rozsądnym poziomie, zapewniającym z jednej strony wysoki napływ środków do budżetu państwa, a z drugiej - godziwe zyski dla dziesiątek tysięcy inwestorów.