W historii notowań tego metalu spadła bardziej w ciągu 2 kolejnych sesji jedynie dwukrotnie: w styczniu 1980 r. oraz lutym 1983 r. Te załamania sygnalizowały pokolenie temu koniec trwającej całe lata 70. hossy i początek bessy, która trwała do 1999 r. Co ciekawe, podobny sygnał pojawił się już maju 2011 r. na rynku srebra. Wtedy 5-sesyjny spadek z historycznego szczytu o 28,4 proc. również był największym od podobnych spadków notowanych w styczniu–marcu 1980?r., a więc na samym początku późniejszej bessy, która w ciągu kilkunastu lat sprowadziła cenę srebra o ponad 90 proc. w dół. W tym czasie akcje na rynkach rozwiniętych weszły w hossę, która skończyła się dopiero w 2000 r. Ponieważ ostatni szczyt ceny złota z września 2011 r. wypadł dokładnie w apogeum ówczesnych lęków o stabilność światowego systemu finansowego, więc można sądzić, że ówczesne zakupy czynione były przez inwestorów, którzy widzieli w złocie zabezpieczenie przed nadciągającym Eurogedonem. Od tamtej pory minęło ponad 1,5 roku i nie tylko system finansowy nie uległ załamaniu, ale indeksy większości rozwiniętych rynków akcji wyszły na  wieloletnie maksima, o ile nie ustanowiły historycznych rekordów. Można więc sobie wyobrazić, że ostatnia fala wyprzedaży metali szlachetnych to objaw rzucenia ręcznika przez tych graczy, którzy stracili już nadzieję na nadejście finansowego Armagedonu. Nawet jeśli powyższa „optymistyczna" interpretacja natury ostatniej wyprzedaży na rynku metali szlachetnych jest poprawna, to na krótką metę niewielka to pociecha dla posiadaczy polskich akcji, wśród których poczesne miejsce zajmuje akurat „największy producent srebra na świecie"...

Po ostatnich spadkach WIG jest coraz bliżej kluczowych wsparć w strefie 42 300–43 100 pkt, a korekta zbliża się rozmiarami do tej z okresu marzec–czerwiec 2012 r. Innym okresem, który można uznać za z wielu względów analogicznych do ostatniego, jest kwiecień–lipiec 2010 r. (okolice „Flash Crash"). Według najnowszych danych GUS produkcja przemysłowa w naszym kraju w marcu ponownie była niższa niż rok wcześniej (-2,9 proc. w porównaniu do -2,1 proc. lutym). Tym samym rozbieżność pomiędzy sugestiami modelu opartego na wskaźnikach oczekiwań gospodarczych dla Niemiec liczonych przez ZEW i IFO wzrosła do ponad 10 pkt proc. W przeszłości podobna rozbieżność pomiędzy danymi GUS a wskazaniami tego modelu pojawiała się 4-krotnie: w marcu 2005 r., maju 2002 r., grudniu 2000 r. oraz styczniu 1999 r. W trzech przypadkach na 4 (1999, 2002 i 2005) taka dywergencja pojawiała się w apogeum spowolnienia gospodarczego. Obecna sytuacja najbardziej podobna jest do tej z wiosny 2002?r., kiedy to wartość modelu produkcji już rosła (oczekiwania gospodarcze w Niemczech się już poprawiały), gdy tymczasem produkcja polskiego przemysłu rok do roku dalej pozostawała na lekkim minusie. Wtedy również pierwsza fala cyklicznej hossy z okresu październik 2001–styczeń 2002, została w trakcie 2002 r. mocno skorygowana, zanim trend wzrostowy uległ wznowieniu.