Chodzi o diagnozę dotyczącą tego, czy zachowanie giełd od drugiego tygodnia kwietnia jest częścią procesu formowania średniookresowego szczytu, z którego rozpocznie się korekta silniejsza niż te, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich 11 miesiącach. Żadna z nich nie zabrała WIG więcej niż 6 proc. A może jednak ostatnie dwa tygodnie stanowią jedynie płaską korektę po fali zwyżkowej, jaka miała miejsce od drugiej połowy lutego do pierwszego tygodnia kwietnia i która wyniosła indeks o ponad 8 proc. w górę? W dalszym ciągu więcej argumentów można znaleźć na poparcie pierwszego z tych wariantów.
Nie ustają obawy związane z inflacją. W efekcie banki centralne kontynuują politykę zacieśniania monetarnego. W ostatnim czasie koszt pieniądza podniosły Brazylia, Chile, Szwecja, Dania oraz Tajlandia, stopa rezerw obowiązkowych została podniesiona w Chinach oraz Turcji. To przekłada się na wzrost atrakcyjności bezpiecznych form lokowania. Drugi tydzień kwietnia był dla funduszy pieniężnych najlepszy od przełomu stycznia i lutego, jeśli chodzi o napływ świeżych środków. Trudno tu mówić o odwróceniu się spadkowej tendencji, ale stabilizację już widać. Zbyt wcześnie natomiast jest, by mówić o negatywnym wpływie ostrzejszej polityki pieniężnej na globalną gospodarkę. Skala i tempo zaostrzania kursu przez banki centralne są ograniczone.
Utrzymuje się zniżkowa tendencja w zakresie pozytywnych zaskoczeń danymi gospodarczymi na świecie, choć dotyczy to przede wszystkim największych państw, a mniej rynków wschodzących. Widać to też choćby u nas, gdzie słabo wypadły praktycznie wszystkie dane o kondycji gospodarki w marcu. W kontekście słabnącego bilansu danych gospodarczych trzeba jednak zauważyć, że jest on równoważony kolejnym bardzo dobrym sezonem wyników amerykańskich spółek. Tu jednak mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją, że daje on pozytywny impuls całemu rynkowi, ale nie firmom podającym rezultaty (wśród największych spółek ważniejszymi wyjątkami były Intel oraz Johnson & Johnson, które po przekazaniu wyników za I kwartał odrobiły znaczną część spadków z poprzednich tygodni). Coraz bardziej niepokojąco wygląda zwyżka euro. W skali roku w relacji do dolara przekracza już 8 proc. To podtrzymuje wysokie ceny surowców, ale jednocześnie szkodzi europejskiemu eksportowi. Trzeba się liczyć z tym, że odwrócenie tendencji na EUR/USD może sprowokować realizację zysków na rynku towarów.
W takich okolicznościach silny opór, jaki WIG ma w rejonie 50 tys. pkt (61,8-proc. zniesienie ostatniej bessy oraz górne ramię kanału wzrostowego obejmującego notowania od lutego 2010 r.), wydaje się nie do pokonania z marszu.