Oznaczało to, że osiągnął cenę najniższą od tygodnia i zarazem niższą o blisko 8 proc. od zanotowanego 14 lutego rekordu. Zdaniem analityków miedź sprzedają inwestorzy, którzy spodziewają się, że podwyżki stóp procentowych w Chinach i na innych rynkach wschodzących mogą niekorzystnie wpłynąć na koniunkturę w tamtejszych gospodarkach i osłabić popyt na surowce przemysłowe.
Jeśli chodzi o ropę naftową, przez moment także i ona wyraźnie wczoraj taniała, szybko przyszło jednak odbicie. Po zwyżce o ok. 0,5 proc. surowiec kosztował w Nowym Jorku po 112 USD za baryłkę. To cena bliska rekordom obecnej hossy.
Do niewielkiej zwyżki na rynku złota (drożało w Nowym Jorku o 0,2 proc., do 1519 USD za uncję) przyczyniło się głównie osłabienie dolara.
Na początku notowań w Nowym Jorku indeks S&P 500 rósł wczoraj o 0,2 proc., co zapowiadało, że może to być kolejny dzień, kiedy sięgnie on po rekord hossy. Inwestorzy dobrze przyjęli wyniki finansowe kilku spółek, m.in. Whirlpoola czy Boeinga. Bardzo dobre wrażenie zrobiły też dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku, które wzrosły w marcu więcej od prognoz i dużo więcej niż w lutym.
Pozytywne reakcje były jednak krótkotrwałe. Kupujący oddali pola sprzedającym m.in. z powodu spadających cen surowców i po niespełna dwóch godzinach notowań S&P 500 tracił 0,2 proc.