Fala zwyżek przetoczyła się najpierw przez parkiety azjatyckie (giełda w Tokio zyskała w poniedziałek prawie 1,6 proc.), by potem poprzez Europę dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Motorem napędowym zwyżek były także dobre informacje makroekonomiczne. Publikowane rano dane dotyczące kwietniowego wskaźnika koniunktury (PMI) dla strefy euro i najważniejszych gospodarek naszego kontynentu okazały się lepsze od oczekiwanych. PMI dla eurolandu wzrósł do 58 pkt z 57,5 pkt w marcu. Analitycy spodziewali się, że wyniesie 57,7 pkt. Jeszcze większa poprawa zaszła w gospodarce niemieckiej, która jako największa w całej UE ma kluczowy wpływ na cały region. PMI powiększył się w poprzednim miesiącu do 62,0 pkt wobec 60,9 pkt w marcu.
W tej sytuacji zwyżki na parkietach europejskich nie były niczym niezwykłym. Niczym niezwykłym było również to, że prym zwyżkom dawała giełda we Frankfurcie. Na koniec dnia DAX zwyżkował 0,2 proc. i ustanowił nowe roczne maksimum. Giełda w Paryżu wzrosła o 1,9 proc. Parkiet w Londynie miał w poniedziałek przerwę z powodu weekendowego ślubu następcy tronu.
Paliwa do zwyżek po południu dolały również doniesienia zza oceanu. Indeks ISM, pokazujący aktywność w sektorze przemysłowym, wyniósł w kwietniu 60,4 pkt. Był co prawda niższy niż w marcu (61,2 pkt), ale wyższy od prognoz (60 pkt), co potwierdza, że amerykańska gospodarka ma się coraz lepiej.
Pozytywne nastroje na parkietach światowych wynikały również ze spadających cen ropy naftowej na giełdach, co można wiązać z zabiciem Osamy bin Ladena. Dla części inwestorów jest to zapowiedź, że sytuacja społeczno-polityczna na świecie będzie się stabilizować, co daje szanse na wzrost produkcji tego surowca zwłaszcza w krajach arabskich. Ropa naftowa nie jest jedynym surowcem, który w poniedziałek tracił na wartości. Mocna korekta dotknęła także srebra. Słabo zachowywały się też notowania miedzi. Rosnące do niedawna ceny surowców są głównym sprawcą coraz wyższej inflacji, która zaczęła trawić gospodarkę światową. Możliwa zmiana trendu na rynku surowcowym daje zatem szanse, że stopy procentowe pozostaną na niskich poziomach, co z kolei działa stymulująco na gospodarkę.
Optymizm globalnych inwestorów nie udzielił się jednak graczom w Warszawie, gdzie prawie do zamknięcia karty rozdawały niedźwiedzie. GPW kolejny dzień z rzędu odstawała od swoich „kolegów” z zachodniej Europy. To niepokojący sygnał, który może stanowić zapowiedź poważniejszej korekty.