Inwestorzy bombardowani nieustannie złymi informacjami najwyraźniej postanowili w poniedziałek odpocząć od giełdy. Na półmetku notowań w Warszawie obroty nie przekraczają 300 mln zł z czego prawie 200 mln zł wygenerowały spółki z WIG 20.
Śladowe obroty powodują, że nawet niewielka podaż, przy całkowitym braku popytu, powoduje głębokie spadki. Inwestorzy boją się kupować akcje bojąc się negatywnych skutków kryzysu finansowego, który rozlewa się powoli na cały świat. Problemy finansowe dotyczą zarówno państw z Unii Europejskiej jak i Stanów Zjednoczonych. Ratowanie poszczególnych gospodarek wymaga wdrażania drastycznych programów oszczędnościowych na co, jak choćby pokazuje przykład Grecji, nie ma zgody społeczeństwa. Uzdrawianie lokalnych gospodarek wymaga również wsparcia innych państw, do czego one bynajmniej się na palą (patrz przedłużające się rozmowy na temat kolejnej rundy finansowania Grecji). Skala zniechęcenia inwestorów jest ogromna. Zapału do nabywania akcji nie potrafiły w nich wykrzesać ani niezłe wyniki stress-testów największych europejskich banków jak i łatwe przegłosowanie we Włoszech, w zeszłym tygodniu, programu ratunkowego finansów publicznych. Wcześniejsze doniesienia o sporach we włoskim rządzie na temat sposobu radzenia sobie z kryzysem wywołały z kolei lawinę wyprzedaży.
W tej sytuacji nie powinno dziwić nikogo, że poniedziałkowa sesja na parkietach europejskich upływa pod znakiem głębokich spadków. O godz. 13.20 WIG 20 spadał o 1,5 proc. do 2706 pkt. WIG zniżkował o 1,38 proc. do 47120 pkt. Ponad 1 proc. zniżkowały też pozostałe indeksy. Liderem wyprzedaży był ukraiński Kernel. Taniał prawie 5 proc. do czego przyczyniło się m.in. ING zalecając, w najnowszej rekomendacji, sprzedaż papierów tej firmy. Ponad 3 proc. taniał też PKN Orlen. Lotos spadał o 2,8 proc. Z największych firm na plusie były jedynie czeski CEZ i Handlowy.
Na innych parkietach europejskich skala wyprzedaży jest bardzo podobna. Giełda w Paryżu spada o 1,6 proc., Londynie o 1,3 proc. a Frankfurcie 1,2 proc. Do końca dnia sytuacja może się już nie zmienić. Kalendarz publikowanych dzisiaj danych makroekonomicznych jest ubogi. Nie ma zatem co liczyć, że dobre wieści tego typu poderwą byki do ataku. Wszystko wskazuje również na to, że początek sesji w Stanach Zjednoczonych również będzie słaby. Kontrakty na indeks S&P 500 spadały o 0,9 proc. a DJIA o 0,8 proc.
Na rynku walutowym złoty, podobnie jak rano, traci do innych pieniędzy. Za franka trzeba płacić 3,52 zł – najwięcej w historii. Euro jest wyceniane na 4,04 zł a dolar na 2,88 zł.