W rezultacie cena kruszcu z dostawą w grudniu na nowojorskim rynku Comex wzrosła do rekordowego poziomu 1643,70 USD. Rekord padł też na londyńskiej giełdzie, gdzie za uncję złota z natychmiastową dostawą płacono 1640,05 USD, a także na londyńskim popołudniowym fixingu – 1637,75 USD.
Cena miedzi po raportach z przemysłu odnotowała w Londynie największy od dwóch miesięcy spadek, ale później ponownie zaczęła rosnąć, bo strajk w chilijskiej kopalni Escondida przedłuża się, co zagraża płynności dostaw, a Barclays Capital spodziewa się większego importu miedzi do Chin. Na Londyńskiej Giełdzie Metali za tonę miedzi z dostawą za trzy miesiące pod koniec notowań płacono 9710 USD, w porównaniu z 9650 USD dzień wcześniej.
Komentarz
Tego lata Ameryka nie szczędzi mocnych wrażeń giełdowym inwestorom. Najpierw politycy do ostatniej chwili nie mogli dogadać się co do sposobów ratowania finansów publicznych, a gdy wreszcie osiągnęli porozumienie, to takie, które nikogo nie zadowoliło i, co gorsze, nie zapewni radykalnego zmniejszenia długu Stanów Zjednoczonych.
Tym rozgrywkom w Waszyngtonie cały czas towarzyszyły spadki indeksów. Gdy mimo niedoskonałości kompromisu republikanów z demokratami groźba niewypłacalności USA została oddalona, to uczestników rynku zaatakowały marne i zupełnie złe raporty makroekonomiczne. W poniedziałek nastroje inwestorów pogorszyły dane o słabnięciu koniunktury w światowym przemyśle, który był motorem ożywienia po niedawnej recesji, a we wtorek dodatkowo wszystkich zasmucili amerykańscy konsumenci. Ich wydatki generują 70 proc. produktu krajowego brutto Stanów Zjednoczonych. Jeśli zatem spadają, jak to stało się w czerwcu, trudno sobie wyobrazić wzrost PKB. A ewentualna recesja w największej gospodarce nie może być obojętna dla reszty świata.