Przed przeceną bronią się na razie jedynie obligacje korporacyjne o ratingach inwestycyjnych oraz obligacje skarbowe rynków wschodzących. Pozostałe kategorie – akcje, surowce, obligacje wysokiego ryzyka, waluty z emerging markets – mniej lub bardziej ucierpiały. Co prawda można mówić o słabych danych dotyczących wskaźników PMI w przemyśle, ale?inwestorzy już miesiąc wcześniej wiedzieli, że w tej części gospodarki sytuacja wyraźnie się pogarsza.

Natomiast w sektorze usług warunki w lipcu nieco się nawet poprawiły. To wskazuje, że najwięcej w ostatnich dniach stało się w głowach inwestorów, którzy zaczęli szybko zdawać sobie sprawę, jak błędnie oceniali sytuację przez ostatnie tygodnie, wierząc w słabość i tymczasowość spowolnienia gospodarczego oraz skuteczność w walce z kryzysem finansów publicznych. Mieliśmy tym samym do czynienia ze skumulowaną reakcją na wszystkie niekorzystne wiadomości, jakie przez ostatnie tygodnie pojawiały się na rynkach, a nie psuły zbytnio nastrojów inwestorów. Rozczarowanie jest jednym z najgorszych stanów, jakie mogą pojawić się na rynkach. To potwierdza się zdecydowanie w ostatnich dniach.

Do najistotniejszych konsekwencji wydarzeń z minionych dni nie należy imponująca skala przeceny aktywów, ale to, że sprowadziła ona notowania do poziomów nie- widzianych od miesięcy. To zaś oznacza, że kupujący przez ten czas ryzykowne aktywa są teraz na minusie i będą w dużej części stanowić źródło podaży. Jednocześnie wyprzedaż objęła bardzo szeroką grupę aktywów, co oznacza, że nawet ci, którzy mieli mocno zdywersyfikowane portfele, liczą pokaźne straty. Będą je zapewne chcieli pokrywać na rynkach, które jeszcze nie spadły albo relatywnie niewiele straciły. To stanowi zagrożenie dla takich aktywów, jak obligacje korporacyjne czy obligacje skarbowe rynków wschodzących, a w dalszej kolejności dla złota i franka. „Paliwa" do pogłębiania zniżek cen akcji i surowców nie zabraknie.

W tych warunkach realne jest zejście WIG do dołka z lata minionego roku i dopiero na tym poziomie szukanie twardszego dna. To dla WIG oznacza poziom 39,4 tys. pkt, czyli o około 6 proc. poniżej piątkowego zamknięcia i trochę ponad 3?proc. poniżej piątkowego minimum. Po dojściu do tego wsparcia kolejne tygodnie powinny upłynąć na ocenie tego, czy obecny strach był uzasadniony, czy też nie, co zapewne zaowocuje trendem bocznym o podwyższonej zmienności.