Inwestorzy przed poniedziałkowym otwarciem licytowali się o to, o ile spadną indeksy giełdowe. Wszystko za sprawą późno piątkowej decyzji agencji Standard & Poor's o obcięciu ratingu USA z AAA do AA+. Decyzja oznacza, że Stany Zjednoczone, po raz pierwszy w historii, nie mają już najwyższej wiarygodności kredytowej. Mimo że taki scenariusz był już sygnalizowany od jakiegoś czasu, jego materializacja wzbudziła ogromne obawy inwestorów na całym świecie.
Jako pierwsze na informacje o cięciu ratingów zareagowały parkiety, które w weekend pracują. Z powodu przewagi sprzedających na giełdzie izraelskiej handel został zawieszony. Jednak na giełdach azjatyckich, które w poniedziałek jako pierwsze zaczęły dyskontować informację z USA, paniki już nie były. Giełda w Tokio spadła dzisiaj o 2,2 proc. Giełda w Szanghaju zniżkowała o 3,6 proc. W Europie początek notowań wyglądał jeszcze lepiej. Rynek w Paryżu spadał o 0,3 proc. ale po kilku minutach był na plusie. Frankfurt zniżkował o 0,7 proc. a Londyn o 1,1 proc.
W Warszawie indeks WIG 20 wystartował od poziomu 2410 pkt. co oznaczało 1,5-proc. przecenę. Szybko jednak odrobił część przeceny. WIG spadał o 2,1 proc. do 41129 pkt. W czołówce najbardziej zniżkujących firm z ekstraklasy były PBG i Asseco Poland. Zaskakująco solidnie prezentowały się za to banki. Pekao i PKO BP wystartowały na niewielkich plusach. Na zielono otworzyło się też PGNiG. Początek notowań upłynął pod znakiem dużej aktywności inwestorów. Już po 10 minutach handlu wartość obrotów zbliżyła się do 100 mln zł.
Niezły start sesji w Europie należy wiązać z działaniami, które w weekend przedsięwzięli decydenci z największe gospodarek światowych. Na nadzwyczajnym posiedzeniu grupy G7 debatowali nad tematem problemów gospodarczych USA. Swój wkład w uspokojenie nastrojów miał też Europejski Bank Centralny, który zapowiedział, że "aktywnie wprowadzać będzie w życie" program skupu obligacji rządowych. EBC liczy, że dzięki temu powstrzyma kryzys zadłużeniowy w strefie euro.
Spokojnie wyglądał również początek handlu na rynku walutowym. Wbrew obawom gracze nie rzucili się do sprzedawania złotego. Frank szwajcarski kosztuje obecnie (9.20) nieco ponad 3,7 zł czyli tyle samo co w piątek wieczorem. Euro jest wyceniane na 4,04 zł (wzrost o 0,2 proc.) a dolar na 2,81 zł co oznacza 0,7-proc. przecenę.