W piątek wieczorem agencja S&P obniżyła rating USA, czego spodziewano się od ponad tygodnia. W komunikacie agencja stwierdziła, że nie jest przekonana, że uchwalony 2 sierpnia przez Kongres plan redukcji deficytu budżetowego wystarczy do długoterminowego zmniejszenia zadłużenia USA. Plan ten uchwalono podnosząc ustawowy limit zadłużenia o 2,4 biliona dolarów. Już w połowie lipca S&P zapowiedziało, że obniży USA rating do końca miesiąca jeśli nie znajdą się wymagane oszczędności w budżecie. W efekcie obserwujemy gwałtowne ruchy na głównych parach walutowych. Dolar względem franka szwajcarskiego zniżkował do poziomu 0,7475, będącego najniższym w historii, i tracił także w stosunku do jena, na rynku którego sytuację stabilizuje niedawna interwencja japońskiego banku centralnego. Na nowe poziomy dotarło dziś także złoto, które osiągnęło dziś cenę 1715 dolarów za uncję, co jest efektem spadku zaufania do USA i ucieczki kapitału w bezpieczne aktywa. Pojawia się pytanie co czeka USA w kolejnych miesiącach.
Z jednej strony skutki obniżenia ratingu do AA+ mogą długoterminowo nie być aż tak dotkliwe. Nie wszyscy sugerują się w inwestycjach ocenami agencji ratingowych, zwłaszcza po tym, jak w ostatnich latach ich reputacja została nadszarpnięta. Ponadto tylko S&P obniżyło amerykański rating - pozostałe dwie agencje, Fitch i Moody's, pozostawiły ocenę USA na dotychczasowym poziomie. Choć trudno porównywać te dwa kraje, to swojego czasu obniżono także rating Japonii z najwyższego poziomu AAA na AA+, co w dłuższym terminie nie wywołało negatywnych skutków, a dość szybko przywrócono temu krajowi najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej. Z drugiej jednak strony perspektywa ratingu USA jest negatywna, co wskazuje na ryzyko jego dalszego obniżenia. Ocena wiarygodności kredytowej będzie zależała od stanu kondycji fiskalnej USA, a co za tym idzie i tempa rozwoju tamtejszej gospodarki, której w ostatnich miesiącach zaczyna brakować tchu.
Ponadto John Chambers, dyrektor zarządzający Standard & Poor's powiedział w programie „This week" w telewizji ABC, że istnieje jedna do trzech szans, że w perspektywie najbliższych 6-24 miesięcy ocena wiarygodności kredytowej USA zostanie dalej obniżona. Przez weekend wiele też działo się w Europie. W niedzielę wieczorem na specjalnym spotkaniu zebrała się Rada Prezesów ECB, aby omówić dalsze działania w sprawie kryzysu fiskalnego w Europie, w świetle obniżenia ratingu USA. Agencja Reutera poinformowała, powołując się na anonimowego przedstawiciela ECB, że Jean-Claude Trichet chce, aby Europejski Bank Centralny podjął decyzję o zakupie włoskich i hiszpańskich obligacji rządowych w celu ograniczenia kryzysu zadłużenia. W ten sposób ECB, realizując aktywnie program wykupu papierów, kolejny raz stanie na ostatniej linii obrony wobec nasilającego się w Europie kryzysu fiskalnego.
Obecna sytuacja w USA i strefie euro ma duży wpływ na zachowanie się polskiej waluty. Największe wahania obserwujemy na parze EUR/PLN. Około godziny 8:00 euro kosztowało 4,06 zł, a godzinę później potaniało już do 4,03 zł. Złoty umocnił się także w stosunku dolara, który dziś rano kosztował 2,80 zł. Osłabia się także kurs franka szwajcarskiego, który utrzymuje się poniżej poziomu 3,70 zł. Na obserwowane umocnienie złotego wpływ może mieć wzmożone zainteresowanie polskimi obligacjami po obniżce oceny amerykańskiego długu. Deprecjacje polskiej waluty może ograniczyć stosunkowo dobra kondycja polskich finansów publicznych w porównaniu z najbardziej zadłużonymi krajami strefy euro. Ponownie jednak wszystko zależeć będzie od sytuacji na globalnych rynkach, a w najbliższych dniach z Polski nie nadejdą żadne ważne dane makroekonomiczne.
Sporządził: