Wtorkowa sesja przypomina jazdę na kolejce górskiej. Po niezłym otwarciu (wbrew fatalnej sesji poniedziałkowej za oceanem) nastąpiło załamanie i indeksy gwałtownie zapikowały w dół. WIG 20 tracił przejściowo nawet 5 proc. Niemiecki DAX spadał o prawie 7 proc. Jedyną dużą spółką z GPW, która była na plusie (ale przez chwilę również była notowana na czerwono), była Telekomunikacja Polska, która uważana jest za wybitnie defensywną firmę a jej notowania często zachowują się odwrotnie niż rynek.
W dołku, który miał miejsce ok. godz. 11, inwestorzy w Warszawie zaczęli jednak powoli zmieniać swoją optykę. Najpierw nieśmiało a potem coraz bardziej agresywnie zaczęli skupować mocno przecenione akcje. Podobne zjawisko można było obserwować na innych parkietach naszego kontynentu. W konsekwencji o godz. 14.00 WIG 20 spada już „tylko" 2 proc. i jest na wysokości 2342 pkt. Do godziny 16.30 sytuacja nie uległa znaczącej zmianie, po serii mniejszych wahań WIG20 znajduje się 2,45 proc. poniżej wczorajszego zamknięcia.
Podobnego rzędu spadki można obserwować we Frankfurcie. Giełda w Londynie zwyżkuje już jednak o 0,7 proc. Powodem zmiany nastawienia inwestorów do rynku akcji są pozytywne notowania kontraktów na indeksy giełdy nowojorskiej. Sugerują, że tamtejszy parkiet zacznie dzień na zielono i odrobi, przynajmniej część, poniedziałkowych strat.
Nerwowa atmosfera panuje we wtorek również na rynku walutowym. Kurs franka szwajcarskiego przebił dzisiaj poziom 3,92 zł. Obecnie waluta kosztuje poniżej 3,87 zł. Euro kosztowało nawet 4,12 zł (teraz 4,0950 zł) a dolar 2,9 zł (2,87 zł).