Skąd jednak ich siła? Przede wszystkim seria fatalnych danych ze Stanów Zjednoczonych stała w sprzeczności z dotychczasową linią władz Rezerwy Federalnej, które zdecydowanie deklarowały, że spowolnienie, które sugerowały już słabe odczyty za poprzednie miesiące ma charakter przejściowy i jest wywołane czynnikami jednorazowymi: konfliktami w Afryce Północnej, które wywindowały ceny ropy i trzęsieniem ziemi w Japonii. Wpływ tych czynników był niezaprzeczalny i widoczny chociażby w odczytach liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych, czy sprzedaży aut w USA.
Zamaskował jednak głębszą słabość, która stała się ewidentna dopiero teraz i do której w ostatnim komunikacie po posiedzeniu FOMC przyznał się Fed.Dodatkowo należy uwzględniać, że spowolnienie widoczne także na Starym Kontynencie potęguje problem zadłużenia państw peryferyjnych Eurolandu i uwypukla wrażliwość sektora bankowego .
Obawy o globalną koniunkturę ciążą też notowaniom na rynkach rejonu Pacyfiku. Wzrost awersji do ryzyka wywołuje aprecjację bezpiecznych walut, w tym jena, co szkodzi eksporterom z Kraju Kwitnącej Wiśni . Z ankiet przeprowadzonych w gronie japońskich eksporterów wynika, że średnio rzecz biorąc przyjęli oni za średni kurs USD/JPY w 2011 roku poziom 82,50, który z każdym dniem staje się coraz mniej realny (obecnie kurs USD/JPY kształtuje się w rekordowych okolicach 76,5).
Warto pamiętać, że na parkietach regionu bardzo ważną rolę odgrywają eksporterzy. W szczególnej sytuacji znajduje się australijski indeks S&P ASX 200, w którym spółki paliwowe i surowcowe mają łącznie ponad 34 – proc. udział. Na koniec należy też wspomnieć o specyficznej sytuacji Chin, których bank centralny zdecydowanie podnosi koszt pieniądza, by stawić czoło trudnej do opanowania presji inflacyjnej. Słabnąca koniunktura sprawia, że trudno wyróżnić czynniki mogące stać się motorem zwyżek na globalnych rynkach - dotychczas były nim przede wszystkim optymistyczne oczekiwania w stosunku do wyników spółek. Te jednak w obliczu przygasającego popytu na swoje produkty zmuszone są do rewizji prognoz finansowych. W ostatnich dniach na taki krok zdecydowali się chociażby amerykańscy potentaci z branży technologicznej: Dell i Hewlett Packard.
Taki stan rzeczy sprawia, że szczególnie bacznie należy śledzić odczyty makroekonomiczne, szczególnie publikacji wskaźników wyprzedzających. W poniedziałek kalendarz publikacji jest - poza odczytem indeksu Chicago Fed - pusty, a na Wall Street oczekiwać można korekty po mocnych spadkach z końca ubiegłego tygodnia, tym bardziej, że najistotniejsze amerykańskie średnie giełdowe osunęły się w pobliże dołków, które będą stanowić ważne wsparcia.