Z głównych rynków europejskich najlepiej wypadła wczoraj giełda we Frankfurcie – DAX finiszował o 2,7 proc. powyżej wtorkowego zamknięcia. Londyn, Paryż, Mediolan i Madryt zyskały od 1,1 do 1,9 proc. W ciągu dnia sytuacja znów jednak dynamicznie się zmieniała. Od nieśmiałych zwyżek z rana, poprzez zejście na krótko nawet nieco poniżej kreski, aż po ponad 3-proc. zwyżki na niektórych rynkach w godzinach popołudniowych.
Te ostatnie wystąpiły po publikacji danych z amerykańskiej gospodarki, które przerwały serię wielu wcześniejszych złych odczytów. Chodzi przede wszystkim o zamówienia na dobra trwałego użytku, które wzrosły w lipcu o imponujące4?proc. zamiast o ponad połowę mniej, jak oczekiwano. Z wcześniejszymi danymi kontrastował także raport o cenach domów. Te dwa raporty pokazały, że istnieje cień szansy, że gospodarka Stanów Zjednoczonych jest w stanie się obronić przed głębszym załamaniem nawet bez dodatkowej stymulacji. Inwestorzy nadal jednak liczą, że zapewni ją
Rezerwa Federalna pod wodzą Bena Bernankego. Trwa więc wyczekiwanie na jego piątkowe wystąpienie w Jackson Hole, a nadzieje z tym związane podbudowują nastroje.
Wciąż na rynkach dominuje przekonanie, że szef Fedu Ben Bernanke zasugeruje w piątek kolejną rundę ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE3, tj. kupowanie obligacji za wydrukowane pieniądze). I to ona pcha indeksy w górę.
Na rynku surowcowym najbardziej rzucała się w oczy ostra przecena złota i srebra. Po ostatnich rekordach pierwszy z kruszców taniał wczoraj nawet o 4 proc.