Od początku tygodnia rynki finansowe żyły oczekiwaniem na przemówienie szefa Fedu. Pojawiały się spekulacje, że ogłosi on nowy plan luzowania polityki monetarnej. Ben Bernanke jednak nie przedstawił dziś żadnych konkretów, a wszelkie dyskusje postanowił odłożyć w czasie – aż do najbliższego posiedzenia Rezerwy Federalnej we wrześniu.
Sam wydźwięk wystąpienia, w którym Bernanke powiedział, że bank centralny wciąż posiada narzędzia do stymulowania gospodarki, ale na razie ich nie użyje, dał jednak wyraźny impuls do wzrostów na giełdach za oceanem. Impuls na tyle silny, że wzrostom nie zagroziły ani spowodowane niższą dynamiką eksportu ciecie prognoz amerykańskiego PKB za drugi kwartał z 1,3 proc. do 1 proc., ani informacje o zbliżającym się do wschodniego wybrzeża USA huraganie Irene.
Dlatego znajdujące się na minusach na początku dzisiejszej sesji główne amerykańskie indeksy po przemówieniu szefa Fedu szybko zaczęły odrabiać straty i zakończyły notowania na zielono. Dow Jones wzrósł o 1,2 proc. S&P500 zwyżkował o 1,5 proc., a najmocniej w górę wspiął się Nasdaq, kończąc sesję na 2,5 proc. plusie.
Tak więc amerykanie po czterech spadkowych tygodniach w tym tygodniu powrócili do wzrostów. Od poniedziałku Dow Jones wzrósł 4,3 proc., S&P500 4,7 proc. , a Nasdaq zwyżkował o 5,9 proc.