W rezultacie amerykańskie indeksy, które w pierwszych godzinach handlu zniżkowały ostatecznie wyszły nad kreskę. Indeks S&P 500 i średnia Dowa zyskały około 0,2 proc. i kończyły notowania na poziomie 1213 i 11 560 punktów. W gronie blue chipów podrożało 14 na 30 spółek. Mocno rosły kursy firm powiązanych z cyklem koniunkturalnym, które charakteryzuje stosunkowo wysoki wskaźnik beta, takich jak Caterpillar (dwuletnia beta 1,38), Boeing (beta 1,26), czy Du Pont (beta 1,19). Indeks S&P 500 znajduje się kilkanaście punktów poniżej ważnego oporu, który wyznaczają szczyty z listopada i poziom 50 proc. zniesienia Fibonacciego gwałtownych sierpniowych spadków. W kontekście, „gry na zwłokę" prowadzonej przez Fed, szczególnego znaczenia nabierają dane makroekonomiczne, które będą udzielać odpowiedzi na pytania o bieżącą kondycję amerykańskiej gospodarki i mogą mieć istotny wpływ na decyzję FOMC.
W pierwszym rzędzie bardzo ważny jest amerykański rynek pracy, z którego w najbliższych dniach napłyną kluczowe dane. Maraton publikacji otwiera raport firmy ADP, który oddaje zmianę zatrudnienia w sektorze prywatnym i postrzegany jest jako prognostyk danych Departamentu Pracy. Konsensus zakłada wzrost o 100 tys. jednak można spodziewać się jeszcze gorszego odczytu: po pierwsze sugerują to regionalne indeksy Fed, które wypadły bardzo słabo (indeks Philly Fed przybrał wartość typową dla recesji), a szczególną słabość wykazują właśnie w tej sferze gospodarki. Po drugie negatywne sygnały wysyłają też kolejne publikacje liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych. W końcu żywotne są obawy, że ze względu na polityczny impas dotyczący podniesienia limitu zadłużenia firmy kooperujące z sektorem publicznym wstrzymywały zatrudnienie.
Na rynkach europejskich w środowe przedpołudnie obserwowaliśmy wzrosty, których źródeł także można upatrywać w protokole z posiedzenia FOMC. Francuski CAC 40 rósł o blisko 1 proc., do poziomu 3190 punktów. W okolice 5700 punktów, także o 1 proc. zwyżkował frankfurcki DAX. O niespełna 0,5 proc. rosły indeksy w Londynie Mediolanie i Madrycie.
Z kolei na Warszawskim parkiecie WIG 20 wzrastał o 0,8 proc. i powracał ponad poziom 2400 punktów. Czynnikiem zagrożenia na rynkach europejskich wciąż pozostaje kryzys zadłużeniowy na peryferiach strefy euro i słabość sektora bankowego. We wrześniu zapadają włoskie instrumenty dłużne o wartości około 60 miliardów euro, a kolejne 9 miliardów pochłoną płatności kuponowe, a w połowie miesiąca będą miały miejsce ważne aukcje długu.
Sporządził: