Najważniejsze amerykańskie średnie giełdowe traciły na zamknięciu notowań około 1 proc.: S&P 500 stracił 1,2 proc. i finiszował na poziomie 1204 punktów, a średnia Dowa i Nasdaq 100 spadły po 1 proc. i kończyły dzień na poziomie odpowiednio 11494 i 2219 punktów.
Wczoraj napłynął na rynek lepszy od oczekiwań odczyt indeksu ISM, którego wartość za sierpień to 50,6 punktów. Tym samym błędne okazały się oczekiwania uczestników rynku, którzy spodziewali się, że wskaźnik przybierze wartość poniżej granicznych 50 punktów, która sugerowałaby regres sektora przemysłowego. Jednak wnikliwsza analiza składowych indeksu wykazuje słabość w zakresie nowych zamówień, produkcji przemysłowej zatrudnienia, co może szczególnie niepokoić przed publikacjami z rynku pracy. W rezultacie indeksy początkowo dość gwałtownie zwyżkowały, a indeks S&P 500 naruszał nawet istotną strefę oporu powiązaną z listopadowymi maksimami i poziomem 50 – proc. zniesienia Fibo gwałtownych sierpniowych przecen, która usytuowana jest w okolicach 1225 punktów. Jednak po chwili średnie giełdowe zaczęły stopniowo osuwać się na południe i indeks S&P 500 kończył czwartkową sesję w okolicach wsparcia położonego kilka punktów powyżej 1200 punktów, w okolicach, w których w sierpniu zostało zahamowane korekcyjne odbicie.
Dziś, o 14:30 polskiego czasu poznamy wyczekiwane odczyty z amerykańskiego rynku pracy: stopę bezrobocia i zmianę zatrudnienia. To właśnie te dane makroekonomiczne wyznaczą kierunek piątkowych notowań na Wall Street. Negatywne sygnały przed publikacjami wysyłają zarówno wskaźniki koniunktury , cotygodniowa liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych i jej czterotygodniowa średnia krocząca, jak i słabe nastroje małych i średnich przedsiębiorstw. Każdy odczyt poniżej 150 tys. nowych etatów należy postrzegać jako niezadowalający, gdyż nie jest on w stanie zrekompensować przyrostu zasobu siły roboczej. Zniwelowanie bezrobocia do poziomu sprzed kryzysu przy obecnej dynamice PKB (1,0 proc. w ujęciu zannualizowanym) jest praktycznie niemożliwe.
Zależność znana w ekonomii jako prawo Okuna sugeruje, że aby obniżyć bezrobocie o 1 proc. amerykańska gospodarka musi rozwijać się w tempie bliskim 3 proc. Niepokojące jest również przeciętne trwanie bezrobocia, które przekracza 40 tygodni i jest najdłuższe w historii. Rachityczny rynek pracy jest jedną z przyczyn stojących za słabnącymi nastrojami amerykańskich gospodarstw domowych, a należy mieć na uwadze fakt, że to właśnie konsumpcja jest motorem napędowym największej światowej gospodarki i odpowiada za około 70 proc. PKB.
Negatywnie na odczytach z rynku pracy może zaważyć też strajk 45 tys. pracowników firmy Verizon. Konsensus rynkowy zakłada, że stopa bezrobocia utrzyma się na poziomie 9,1 proc., a zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym wyniesie 68 tys. etatów.