Głównym czynnikiem, który spowodował ubiegłotygodniową zmianę nastrojów, była wspólna interwencja banków centralnych na rynku swapów dolarowych. Ponadto odżyły nadzieje na pozytywny efekt unijnego szczytu (8–9 grudnia), czego zapowiedzią były wczorajsze ustalenia kanclerz Merkel i prezydenta Sarkozy'ego.
Poniedziałkowa sesja także upłynęła pod znakiem zwyżek. Na warszawskiej giełdzie przez cały dzień notowania szły w górę. Prym wiodły największe spółki, jak PKO BP i Pekao, a także spółki paliwowe – PKN i Lotos. Słabiej prezentowały się PGNiG i spółki energetyczne. Z mniejszych spółek silnie odbił się kurs BBI Zeneris po informacji o podpisaniu umowy na dofinansowanie zakładu przetwórstwa odpadów.
Czy najbliższe dni przyniosą oczekiwany polityczny przełom w walce z kryzysem w strefie euro, czy też znowu będziemy świadkami działań, których efektem będzie najwyżej kilkudniowa poprawa sytuacji? Prawdopodobnie europejscy politycy dostrzegają potrzebę bardziej zdecydowanych działań. Z drugiej jednak strony cały czas mocno wzbraniają się przed rozwiązaniem problemu w stylu amerykańskim, czyli drukowaniem na potęgę euro przez EBC. Niestety, obawiam się, że dopóki nie zostanie użyte to ostateczne rozwiązanie, wszelkie inne próby okażą się nieskuteczne.
Dobrym przykładem skuteczności drukowania na potęgę była wrześniowa reakcja szwajcarskiego banku centralnego na umocnienie franka, który zapowiedział, że dostarczy dowolnej ilości lokalnej waluty, aby powstrzymać jej dalszą aprecjację. I zadziałało, pomimo że na początku podniosło się wiele sceptycznych głosów.
Tak więc wygląda na to, że strefę euro mogłoby ocalić rozpoczęcie drukowania pieniędzy przez EBC. Do tego należałoby oczywiście dodać cały pakiet reform finansowych. Czy jednak europejscy politycy są już wystarczająco zdeterminowani?