Na wykresie dziennym została wykreślona świeca o długim czarnym korpusie. Przesłonił on podobną, tyle że białą świecę z piątku. To zapowiedź ataku na listopadowe minima.
Równie mocno jak giełdy potaniały surowce. Cena ropy spadła o 1,8 proc., miedzi o 3,4 proc. Uważane za bezpieczną inwestycję złoto było tańsze o 2,8 proc. i znalazło się na najniższych poziomach od końca października br. Gorsze nastroje odcisnęły swe piętno na notowaniach złotego. Kurs USD/PLN wybił się powyżej 3,45 zł, a EUR/PLN pokonał 4,56 zł. W obu przypadkach były to najwyższe poziomy od czerwca 2010 roku. Przecena złotego, podobnie jak silne spadki cen surowców, dodatkowo pogłębiały spadki cen akcji na warszawskiej giełdzie.
Fala wyprzedaży, jaka przetoczyła się w poniedziałek przez rynki akcji, surowców i część walut, to efekt wątpliwości, jakie pojawiły się po zakończonym w piątek szczycie Unii Europejskiej. Jakkolwiek sam szczyt i decyzje, które zostały wówczas podjęte, to krok we właściwym kierunku, to jednak do zakończenia kryzysu długu jeszcze daleka droga. Te wątpliwości podziela zarówno Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak i sam prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Wątpliwości dotyczą nie tylko samego szczytu, ale również tego, jak jego wyniki odbiorą agencje ratingowe. Wydaje się, że inwestorzy mają się czego obawiać. Agencja Moody's oświadczyła wczoraj, że w I kwartale przyszłego roku dokona przeglądu ocen wiarygodności kredytowej państw Unii Europejskiej. W jej opinii, szczyt nie przyniósł ostatecznego rozwiązania kryzysu długu, a spójność strefy euro pozostaje zagrożona.
Jeszcze w tym tygodniu w sprawie ratingów prawdopodobnie wypowie się agencja Standard & Poor's Ratings Services. Przed tygodniem umieściła ona ratingi 15?państw strefy euro na liście obserwacyjnej z możliwością ich obniżenia (z wyjątkiem Cypru, który na tej liście już się znajdował, i Grecji), jeżeli europejscy przywódcy nie porozumieją się na grudniowym szczycie. Cięcie ocen nie powinno być większym zaskoczeniem. Szczególnie po tym, jak przedstawiciel tej agencji powiedział w poniedziałek, że Unia Europejska będzie potrzebowała kolejnych szczytów, żeby rozwiązać kryzys długu. Jednocześnie dodał, że Europa potrzebuje działań zarówno od strony fiskalnej, jak i monetarnej.
Mając to na uwadze, jedynym na co mogą liczyć optymiści, jest odłożenie przez S&P decyzji o cięciu ratingów na początek przyszłego roku. Gdyby tak się stało, to niewątpliwie byłby to jeden z niewielu pozytywnych impulsów, jakie w końcówce roku mogą się pojawić.