Stało się tak m.in. za sprawą kilku lepszych wieści z pogrążonej w kryzysie strefy euro. Chodzi o aukcję obligacji Hiszpanii, która sprzedała prawie dwa razy więcej papierów, niż zamierzała, a także o lepsze od poprzednich (i prognoz) wstępne odczyty indeksów PMI dla przemysłu m.in. w Niemczech i we Francji.
Dane z USA napłynęły po południu. Inwestorzy bacznie zwracają na nie uwagę, bo wciąż liczą, że Ameryce uda się uniknąć pogorszenia koniunktury, na czym przy okazji skorzysta i Europa, a na pewno światowe rynki akcji. Wczorajsze dane znowu – jak niejednokrotnie w ostatnim czasie – okazały się lepsze od prognoz. Liczba nowych bezrobotnych, zamiast wzrosnąć, spadła o 19 tys. i znalazła się na poziomie 366 tys., najniższym od maja 2008 r. Ekonomiści oceniają, że to wyraźny znak poprawy sytuacji w gospodarce. Na rękę inwestorom były też odczyty indeksów oddziałów Fed z Nowego Jorku i Filadelfii, które mierzą aktywność w przemyśle. Chociaż akurat dane o produkcji przemysłowej w USA okazały się słabsze od prognoz analityków.
Po południu zwyżki wyraźnie przyspieszyły, na niektórych rynkach (m. in. we Frankfurcie) wzrost sięgnął 2 proc. Część inwestorów, wśród których wciąż królują niepewność i powszechne obawy o rozwój sytuacji, natychmiast postanowiła to jednak wykorzystać. W rezultacie na koniec notowań w Europie zwyżki były niewiele większe od przedpołudniowych – wynosiły od 0,6 proc. do niespełna 1 proc. na głównych rynkach. W Nowym Jorku dwa główne wskaźniki, S&P 500 i średnia Dow Jones, zyskały odpowiednio 0,3 proc. i 0,4 proc.
Na rynku surowców wydarzeniem ostatnich dni jest ostry spadek cen złota – łącznie już o ponad 8 proc. w ciągu czterech sesji. W efekcie kruszec staniał już poniżej 1600 USD – wczoraj na rynku terminowym w Nowym Jorku uncja kosztowała już tylko 1573 USD, o 0,9 proc. mniej niż we wtorek. To najmniej od września. Jak tłumaczą analitycy, negatywnie na ceny kruszcu oddziałuje umocnienie dolara, jak też rozczarowanie ostatnim posiedzeniem Fedu, który nie zamierza rozszerzać działań wspierających gospodarkę, czym mógłby przy okazji pobudzić inflację, przed którą złoto pozwala się ochronić.
Ropa naftowa taniała o 0,9 proc. i kosztowała w Nowym Jorku po 94,1 USD za baryłkę. Był to najniższy poziom od pierwszych dni listopada. Cena surowca wyraźniej spadała dzień wcześniej, po tym gdy Organizacja Państw Eksporterów Ropy Naftowej zdecydowała się zwiększyć kwotę wydobycia. Analitycy tłumaczyli, że wczoraj graczy z rynku ropy nieco zmartwiły dane o produkcji przemysłowej w USA.