Produkcja przemysłowa u sąsiadów za zachodnią granicą skurczyła się o 2,9 proc., co było wynikiem sporo słabszym niż konsensus oczekiwań rynkowych. Tak solidny spadek może oznaczać, że niemiecka gospodarka skurczyła się dość raptownie w końcówce roku. Słabnący popyt zza granicy, recesja u importerów niemieckich towarów, a także cięcia fiskalne, które skłonią obywateli do dalszego zaciskania pasa, nie wróżą najlepiej gospodarce Niemiec także w przyszłości.

Kiepskie dane makro sugerują, że niedawny wzrost na giełdach mógł mieć dość wątłe podstawy. Przypomnijmy, skąd rynek akcji czerpał ostatnio siłę. Na unijnym szczycie, który zakończył się 30 stycznia, uzgodniono ostatecznie warunki paktu fiskalnego. Nie jest on jednak wolny od wad. Z jednej strony jest on w dużej mierze powtórzeniem założeń traktatu z 1992 roku tworzącego podwaliny strefy euro, który bywał później systematycznie łamany, a poszczególne państwa unikały sankcji. Z drugiej strony w ostatecznym kształcie traktatu znalazły się w zapisy, że „złote zasady budżetowe" mogą zostać złamane w bliżej nieokreślonych „wyjątkowych okolicznościach". Tworzy to sporą furtkę do nadużyć.

Optymizm na rynki tchnęły również zapowiedzi chińskiego premiera Wen Jiabao, że Państwo Środka może „bardziej zaangażować się" w ratowanie strefy euro. W prostym rozumowaniu, że Chinom zależy na ratowaniu strefy euro, też kryje się wiele luk. Po pierwsze, ostatnie obniżki ratingów mogą wręcz skłonić Chiny do zredukowania ekspozycji na obligacje strefy euro oraz EFSF. Po drugie, wydaje się bardziej prawdopodobne, że chiński kapitał popłynie raczej do MFW, aniżeli bezpośrednio do strefy euro. Po trzecie wreszcie, nawet jeżeli MFW otrzyma te środki, nie stanowi to strukturalnego rozwiązania problemów strefy euro. Dotyczy to szczególnie Grecji, gdzie nawet po wynegocjowaniu obecnego porozumienia sytuacja finansowa będzie daleka od stabilnej.

Co więcej, wciąż nierozwiązany pozostaje problem wypłaty transzy pomocy i restrukturyzacji greckiego zadłużenia, a dane makro sygnalizują dalszą dywergencję w rozwoju gospodarek na świecie. Problem ten dotyczy między innymi relacji pomiędzy Niemcami a resztą strefy euro. Wskazują na to choćby dane dotyczące bezrobocia. Znamienny wydaje się przypadek Francji. Podczas gdy w Niemczech bezrobocie osunęło się ostatnio do 5,5 proc., we Francji wzrosło do niemal dwuletniego maksimum na poziomie 9,9 proc. Może to sugerować, że Francji bliższa staje się obecnie kondycja państw peryferyjnych, aniżeli twardego rdzenia Unii. Taki obrót spraw stanowiłby zagrożenie dla scenariusza dalszego ratowania strefy euro.