We wtorek wydawało się, że do powodzenia tej próby jest już bardzo blisko, jako że WIG20 dotarł do linii formacji wachlarza poprowadzonej z ubiegłorocznego szczytu. W ramach tej formacji mieliśmy już krach z początku sierpnia, wrześniowe załamanie do nowych minimów, listopadowo-grudniowy spadek i wreszcie właściwie płaską korektę z lutego-marca, która jak na razie zakończyła się podwójnym minimum 6 i 22 marca (2249-2261). Przełamanie w górę kolejnej linii wachlarza oznaczałoby wybicie z trwającej od sierpnia ub.r. konsolidacji i otworzyłoby drogę do dalszych zwyżek. Taki scenariusz byłby spójny
z 3-miesięczną cyklicznością obserwowaną na GPW od 2 lat, sugerującą, że kwiecień powinien być bardziej podobny do stycznia (+8,8 proc.) i października (+8,4 proc.).
Ostatnie osłabienie na GPW zbiegło się w czasie z lekkim umocnieniem dolara względem euro. Dokładnie tak samo było tydzień wcześniej. Tym razem to umocnienie dolara związane było z tąpnięciem ceny ropy naftowej, która reagowała na informacje o planowanym międzynarodowym porozumieniu w sprawie rzucenia na rynek części amerykańskich rezerw strategicznych paliw. Jeśli przyjrzymy się datom podobnych decyzji z przeszłości, to zobaczymy dwa typy przypadków: lata 1990/91 i 2011, kiedy Amerykanie posługiwali się rezerwą strategiczną, by złagodzić skutki napięć powodowanych konfliktami na Bliskim Wschodzie, oraz lata 1996 i 2000, kiedy to prezydent Clinton pod pierwszym lepszym pretekstem próbował wpłynąć na spadek ceny benzyny w okresie przedwyborczym. Wydaje się, że obecnie mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem, choć nie można wykluczyć, że próba zbicia cen ropy może wiązać się w niedalekiej przyszłości z informacjami o wzroście napięcia politycznego na Bliskim Wschodzie. Na razie w czwartkowe popołudnie kluczowa strefa wsparcia na ropie (linia szyi 9-miesięcznej formacji odwróconej głowy z ramionami w lutym opuszczonej górą) w strefie 103-105 USD jeszcze z trudem się broniła. 7-8-tygodniowa cykliczność widoczna na wykresie cen ropy (ostatnie dołki 16 grudnia i 2 lutego) sugeruje, że ta – niekorzystna dla rynków wschodzących – próba zbicia cen ropy przed wyborami w USA jednak się nie powiedzie.