Optymizm jednak szybko prysł i notowania zaczęły osuwać się w dół. Z zachodnioeuropejskich indeksów jedynie niemiecki Dax poniedziałkową sesję zakończył nad kreską. Początkowa euforia po ogłoszeniu możliwego bailoutu hiszpańskich banków przerodziła się w obawy, czy nowe zadłużenie nie wpłynie negatywnie na możliwość spłaty dotychczasowych zobowiązań – na czym mogliby ucierpieć obecni obligatariusze. Co więcej, dofinansowanie Hiszpanii szybko również zinterpretowane zostało jako eskalacja kryzysu zadłużeniowego, a nie sposób na jego zwalczenie. Obecnie na rynku widać już wyczekiwanie na wyniki niedzielnych wyborów w Grecji. Inwestorzy wstrzymują się od większych zakupów do czasu ogłoszenia rozstrzygnięć politycznych w kraju z południowego krańca Półwyspu Bałkańskiego, gdyż po raz kolejny mogą one „ustawić" przebieg notowań na następne tygodnie. Jeżeli wybory wygra lewicowa koalicja Syriza, będzie to oznaczać możliwe porzucenie przez Grecję reform narzuconych przez UE i MFW, i w konsekwencji nawet wyjście ze strefy euro.

Wieści z Hiszpanii nie były również w stanie wesprzeć cen surowców. Cena baryłki ropy Brent notowanej na giełdzie w Londynie wciąż przybiera wartości najniższe od kilkunastu miesięcy. Po mieszanych danych z Państwa Środka cały czas utrzymuje się widmo spowolnienia światowej gospodarki i spadku popyty na ten surowiec. Nawet kolejne zaognienie napięć między Zachodem i Iranem niosące ze sobą groźbę spadku podaży ropy nie było w stanie wpłynąć na wzrost jej ceny.