W najbliższą niedzielę w Grecji odbędą się wybory, które dadzą odpowiedź, na pytanie, w którym kierunku pójdzie kraj. Najwyraźniej inwestorzy wiążą z nimi duże nadzieje. Dodatkowym impulsem wokół Grecji, który dał zielone światło do wzrostów były dziś sygnały o tym, że największe banki centralne przygotowują skoordynowane działania na wypadek, gdyby niedzielne wybory w Grecji przyniosły pogłębienie kryzysu na rynkach finansowych. Banki centralne największych gospodarek świata są gotowe podejmować działania, by stabilizować rynki finansowe, jeśli wynik niedzielnych wyborów w Grecji wywoła na nich zamieszanie.

To sprawiło, że od początku sesji przeważała strona popytowa, a indeksy stabilnie pięły się w górę. Optymizm tak zadomowił się na rynkach, że inwestorzy zignorowali słabe dane makroekonomiczne z amerykańskiej gospodarki. Indeks NY Empire State, opisujący kondycję gospodarczą w rejonie Nowego Jorku, spadł w czerwcu do zaledwie 2,29 pkt.To najniższy poziom wskaźnika od listopada 2011 roku. Dane mocno rozczarowały i są kolejnym potwierdzeniem, że amerykańska gospodarka wyraźnie wyhamowuje tempo wzrostu.

Wzrosty nie ustały też w maju produkcja przemysłowa w Stanach Zjednoczonych nieoczekiwanie spadła w relacji miesięcznej o - 0,1 proc. Również te dane okazały od oczekiwań. Rynek oczekiwał wzrostu produkcji o 0,1 proc. w ujęciu miesięcznym.

Kolejnym rozczarowującym sygnałem z amerykańskiej gospodarki byłą publikacja indeks poziomu optymizmu wśród konsumentów, który wyniósł w czerwcu 74,1 pkt., wobec 79,3 pkt. zanotowanych w maju.

Jednak, żadne z tych informacji nie popsuły nastrojów w Nowym Joru. Na finiszu Dow Jones wzrósł 0,91 proc. technologiczny Nasdaq zyskał 1,29 proc., a indeks szerokiego rynku S&P500 zwyżkował 1,03 proc.