Początkowo na Wall Street zagościły niewielkie wzrosty. Dobre nastroje po obu stronach Oceanu wynikały z nadziei na to, że że banki centralne podejmą działania wspierające gospodarki. Inwestorzy czekają na piątkową konferencję członków Rezerwy Federalnej USA (Fed) z ekonomistami w Jackson Hole. Rynek liczy, że prezes Fed Ben Bernanke dostarczy kolejnych wskazówek co do dalszej polityki banku, w sprawie której 12 września rozpocznie się dwudniowe posiedzenie.

Gracze liczą też, że już wkrótce do walki z kryzysem w strefie euro przystąpi Europejski Bank Centralny (ECB). Nastroje rynkowe poprawiła także wypowiedź szefa oddziału Rezerwy Federalnej USA (Fed) w Chicago. Charles Evans powiedział, że bank centralny USA powinien natychmiast uruchomić kolejny program wsparcia gospodarki i skupować obligacje tak długo, aż stabilnie zacznie spadać stopa bezrobocia.

Dodatkowo notowania wsparły wypowiedzi ministra finansów Niemiec, Wolfganga Schaeuble, który po spotkaniu z ministrem finansów Francji, Pierreem Moscovici, zapowiedział utworzenie przez oba kraje grupy roboczej, której zadaniem będzie poprawa współpracy na rzecz unii bankowej, fiskalnej i walutowej.

Wzrosty na Wall Street były jednak mizerne i zaraz po rozpoczęciu notowań indeksy osunęły się. Podjęta w połowie sesji próba odreagowania sprawiła, że wskaźniki świeciły raz na zielono, raz na czerwono. Ostatecznie wygrała strona podażowa, ale spadki są bardzo płytkie.

Dow Jones stracił 0,24 proc. a indeks szerokiego rynku S&P500 spadł o 0,05 proc. Przed spadkiem obronił się technologiczny Nasdaq (+ 0,11 proc.), któremu pomogły akcje rosnącego dziś Apple. Walory Apple podrożały dziś o prawie 2 procent do poziomu najwyższego w historii, ponieważ gigant technologiczny wygrał sądowy spór o patenty z Samsungiem. Samsung, który według orzeczenia sądu ma wypłacić Apple odszkodowanie w wysokości 1,05 miliarda dolarów, zapowiedział, że odwoła się od wyroku.