To sprawiło, że ceny znalazły się poniżej 2250 pkt. Przypomnę, że był to drugi poziom wsparcia. Pierwszym wsparciem była okolica 2275 pkt. Została ona pokonana już w ubiegłym tygodniu. Wczorajszym spadkiem pod 2250 pkt ruch zyskał kolejne potwierdzenie. Teraz nastawienie negatywne wydaje się mieć większą szansę na pomyślne zakończenie.

Podczas wczorajszych notowań ceny, licząc od szczytu do dołka, spadły o 25 pkt. To nie jest wiele, ale jak wspomniałem wyżej, nie chodzi tylko o skalę ruchu. Rynek pozostaje pod władaniem sprzedających, za czym przemawia zachowanie cen w sytuacji, gdy w Niemczech doszło do znaczącej i dynamicznej korekty wzrostowej. W tym samym czasie ceny kontraktów zostały podniesione o kilkanaście punktów ponad poziom dołka. Owszem, zbliżyło to je do poziomu maksimum dnia, ale o wyznaczaniu nowego nie było mowy. Równolegle niemiecki DAX wyznaczał właśnie nowe szczyty sesji.

Wczorajsza sesja nie była dramatyczną przeceną, ale biorąc pod uwagę okoliczności można ją uznać za przejaw przewagi podaży. Tu jednak mała uwaga, takie wnioskowanie czynimy przy założeniu, że tolerujemy niską wartość obrotu. Niska aktywność utrudnia niestety wyciąganie jakichkolwiek wniosków. Trwa dyskusja, na ile małe wartości obrotu są normalną sezonową cechą rynku (Mark Hulbert z MarketWatch wskazuje, że statystycznie rzecz biorąc jest to prawdopodobnie najsilniejsza stała właściwość rynku akcji w USA), a na ile przejaw wygasania fazy wzrostu cen.

Na koniec uwaga będąca małym pocieszeniem dla byków. Poziom 2250 pkt nie został silnie przełamany, a więc nie można mówić, że padł z kretesem. Teoretycznie cały czas jeszcze jest cień szansy na próbę wzrostu.